Kopciuszek (신데렐라; Sinderella; Cinderella) (2006)

UWAGA! Poniższa recenzja może zawierać spoilery!

  Hyeon-su ma siedemnaście lat i mieszka ze swoją matką Yoon-hee - chirurgiem plastycznym. Kilka koleżanek ze szkoły dziewczyny korzysta z usług Yoon-hee, żeby poprawić w sobie to, co ich zdaniem natura mogła zrobić lepiej. Pierwszą pacjentką jest Su-kyeong, która decuduje się na skomplikowaną rekonstrukcję żuchwy i podbródka. Po całkowitym powrocie do siebie każdy widzi, że Su-kyeong wygląda inaczej, ładniej, co rekompensuje dziewczynie cały ból związany z zabiegiem. Jednak niemal od razu zoperowana zaczyna słyszeć głosy oraz mieć zwidy, w których jej piękną, nową twarz szpecą paskudne rany. Su-kyeong zamyka się w swoim pokoju i przestaje kontaktować z kimkolwiek, przekonana o swoim odrażającym wyglądzie. Jej twarz staje się dla niej tak obca i odpychająca, że w końcu nastolatka popełnia samobójstwo. Bliscy są załamani, a parę innych koleżanek Hyeon-su, które też podstawiły się jej mamie pod skalpel, zaczyna obawiać się, że spotka je to samo. Niestety, pomimo zapewnień Yoon-hee, że wszystko z nimi w porządku, zaczynają mieć obiawy podobne do Su-kyeong.

  Około 20% mieszkanek Seulu pomiędzy 19 a 49 rokiem życia przyznaje się, że chociaż raz poddały się operacji poprawiającej wygląd. Jeszcze większy procent kobiet myśli lub myślało o udaniu się do gabinetu chirurga plastycznego. Jednak południowokoreańskie zjawisko nie dotyczy jedynie pań - mężczyźni również nie stronią od zabiegów, które mogą pozbawić ich kompleksów związanych z  aparycją. Wystarczy wybrać się do dzielnicy Apgujeong w Seulu, żeby zobaczyć ogromne billboardy reklamujące kliniki chirurgii plastycznej, i to powieszone dosłownie jeden zaraz obok drugiego. Najczęstszymi procedurami są: tworzenie załamania w powiece, zmiana kształtu nosa, rekonstrukcja żuchwy i podbródka, itp. Wielu rodziców finansuje swoim córkom operacje jako prezent na ukończenie liceum lub uniwersytetu... To tak na wstępie, jakby kogoś szokował motyw operacji plastycznych na nieletnich pacjentkach w Kopciuszku. Korea Południowa z pewnością jest krajem, gdzie społeczeństwo wywiera dużą presję na obywateli jeśli chodzi o wygląd. Nie jest rzadkością poddawanie się zabiegowi, by zwiększyć swoje szanse na otrzymanie pracy na wymarzonym stanowisku (nie tylko w show-businessie, ale ogólnie w branżach wymagających częstego kontaktu z klientami). Chociaż bohaterki filmu Kopciuszek na brzydotę nie mogą narzekać, i tak z pasją wyszukują na swoich twarzach niedoskonałości, na które mógłby zaradzić skalpel kierowany wprawną ręką chirurga.


  Zanim jednak niemalże od razu zostajemy przeniesieni na salę operacyjną, gdzie przestraszona Su-kyoung czeka na zaaplikowanie znieczulenia, widzimy ciemne pomieszczenie i stopy wisielca. Samobójstwo - nie mogło go zabraknąć w koreańskim ghost story, bo przecież żeby był niespokojny duch, najpierw musi być nieszczęśliwy człowiek. Martwa kobieta nawiedza Su-kyoung, gdy ta leży na stole operacyjnym - widzi ją wczołgującą się pod stół i słyszy jej głos z ust pani chirurg, matki jednej z jej najlepszych przyjaciółek - Hyeon-su. Po udanym zabiegu i pierwszej satysfakcji z nowej, ulepszonej twarzy przychodzi szaleństwo, coraz głębsze, prowadzące do histerii. Su-kyeong czuje się coraz bardziej obco ze swoim wyglądem, twierdzi, że twarz nie jest jej. Nie mija dużo czasu do chwili, gdy dziewczyna załamuje się doszczętnie i popełnia samobójstwo poprzez usunięcie "ciała obcego" kawałkiem stłuczonego szkła. Parę innych koleżanek Hyeon-su również skorzystało z usług jej matki Yoon-hee, więc nic dziwnego, że zaczynają się bać, że może spotkać je to samo. Wkrótce sprawy stają się jasne - wszystkie dziewczyny zoperowane przez rodzicielkę Hyeon-su muszą skończyć źle.

  Ducha nie widzimy wiele, ale za to słyszymy niemalże na każdym kroku. Moim zdaniem takie rozwiązanie wyszło Kopciuszkowi na dobre, ponieważ to właśnie sztuczny i zupełnie niestraszny wygląd martwych antagonistów denerwuje mnie w większości filmów o duchach. Nie wiem co stoi na przeszkodzie twórców azjatyckich ghost story, by wykonać efektowną charakteryzację, ale najwidoczniej coś stoi, skoro w większości przypadków jest tragicznie. Złowieszcze szepty i chichoty więc są niewątpliwie lepszą opcją od kolejnego sobowtóra Sadako z Ringu (1998), który by tylko zanudzał widza, obrzydzając seans. W Kopciuszku możemy doświadczyć dobrze skonstruowanej atmosfery zagrożenia i napięcia, odczuwalnej już od sekwencji na sali operacyjnej na samym początku filmu, a potem podtrzymywanej przez świadomość, że duch nie jest jedynym złym... Prawdziwy winowajca jest wśród żywych i zapewne ma on związek z dwiema głównymi postaciami - Hyeon-su i Yoon-hee. Ofiar śmiertelnych jest niewiele, tak samo zresztą jak mocniejszych momentów, ale jest parę scen, które mimo tego, że nie powalają krwistością czy brutalnością, to na swój surowy, sterylny sposób mogą zaniepokoić widza, jak dwie młode dziewczyny siedzące naprzeciwko siebie, ustalające jak by tu operacyjnie poprawić swoje oblicza, po czym spokojnie tnące się nawzajem nożami rzeźbiarskimi.



  Najwięcej emocji dostarcza tajemnica - co złego spotkało ducha za życia i dlaczego krzywdzi właśnie pacjentki Yoon-hee? Pogoń Hyeon-su za rozwiązaniem zagadki przyćmiewa poczynania ducha, tak że w pewnym momencie film zdaje się przybierać bardziej formę thrillera niż horroru, co pewnie będzie zaletą dla wszystkich, którzy nie są do końca przekonani do "ghost story" w azjatyckim stylu. Duża doza niejasności niektórych wypadków (podczas więcej niż jednej sceny przyłapałam się na tym, że po prostu nie wiem o co chodzi) przypomina Opowieść o dwóch siostrach (2003). Jednak w odróżnieniu od Opowieści, w Kopciuszku wstęp do zakończenia jest rozciągnięty niemiłosiernie do wręcz tasiemcowej długości. Z tego powodu ostatnia część filmu może ostro nużyć, gdyż domyśliwszy się w pewnym momencie, kto za życia podpadł antagoniście i dlaczego, chciałoby się już otrzymać potwierdzenie, a nie czekać kolejne 15 minut retrospekcji po to tylko, by zobaczyć, że miało się rację... Co do tego, że każdy dozna olśnienia przed czasem nie ma wątpliwości, gdyż otrzymujemy bardzo bezpośrednie wskazówki w odpowiednio wczesnym momencie.

  Chociaż tematyki operacji plastycznych w Kopciuszku nie podjęto w jakimś wyjątkowo głebokim fasonie, moim zdaniem i tak idzie ona na plus dla tej produkcji. Po pierwsze, tak czy siak, obraz komentuje negatywnie zjawisko, które nie zawsze jest aż tak negatywnie postrzegane, i w 2006 świadomość ogromu problemu na pewno była nieco mniejsza niż to jest obecnie. Twórcy filmu podeszli do zagadnienia w sposób ukazujący absurd dążenia wielu młodych koreańskich kobiet do osiągnięcia sztywnego kanonu "idealnego piękna", podkreślając przy tym negatywne implikacje związanej z tym społecznej presji na psychikę obywateli. Lecz Kopciuszek jest lekkostrawnym obrazem. Nikt nie próbuje tutaj nadto filozofować, czy też używać zbędnych metafor. Film stanowi po prostu interesujące ghost story, nakręcone, by dostarczyć publice nieskomplikowanej rozrywki. Tematyka dała też możliwość stworzenia kilku ciekawych scen przedstawiających zarówno profesjonalne, jak i amatorskie zabiegi, które nie są realistyczne, ale robią pewne wrażenie - np. przesadzone efekty dźwiękowe (niesamowicie głośne chrzęsty i chlupotania) podczas operacji na Su-kyeong.


  Kopciuszek jest nieźle zrealizowanym, trzymającym w napięciu dreszczowcem i pomimo kilku wad, na które można spokojnie przymknąć oko, film jest jedną z ciekawszych pozycji koreańskiego nurtu ghost story. Chociaż nie można powiedzieć, że jest to oryginalna produkcja, to tematykę chirurgii plastycznej podjęto poprawnie, nie siląc się na wielką głębokość, utrzymując skutecznie konwencję gatunku. Osobiście, Kopciuszek pozytywnie mnie zaskoczył i czuję, że mogłabym się skusić na ponowny seans. Ośmielam się polecić film nawet tym osobom, które nie przepadają za azjatyckimi historiami o duchach.

Ocena: 7/10

***

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na filmweb.pl

Komentarze

Najczęściej czytane posty