Martyrs. Skazani na strach (Martyrs) (2008)

UWAGA!!! Poniższy tekst jest przeznaczony wyłącznie dla osób pełnoletnich!

  Mała dziewczynka - Lucie - ucieka z opuszczonego budynku, gdzie przez ponad rok była więziona i torturowana przez nieznanego sprawcę. Zostaje ona umieszczona w ośrodku, lecz nie odzywa się ani słowem na temat tego, co ją spotkało. Jedyną przyjaciółką oraz powierniczką Lucie zostaje Anna, która otacza straumatyzowaną dziewczynkę wręcz matczyną opieką. Mija 15 lat. Widzimy zwykłą rodzinę siadającą do śniadania w niedzielny poranek. Sielankę przerywa dorosła Lucie uzbrojona w strzelbę, która wtarga do domu i z zimną krwią zabija wszystkich członków rodziny. Po fakcie dzwoni do Anny, by ją poinformować, że rozprawiła się ze swoimi oprawcami z dzieciństwa. Anna nie do końca wierzy, że Lucie faktycznie mogła być pewna co do tożsamości zamordowanych, jednak jest wierna przyjaciółce i udaje się na miejsce zbrodni, by pomóc jej "posprzątać". Pobyt dwóch dziewczyn w domu zabitej rodziny jest pełen wizji oraz wydarzeń, które prowadzą do odkrycia prawdy na temat pobudek ludzi, którzy 15 lat wcześniej skrzywdzili Lucie...

  Ostrzeżenie: Struktura fabuły "Martyrs. Skazani na strach" polega na stopniowym wychodzeniu na powierzchnię kolejnych wątków, co sprawia, że nie da się napisać rzetelnej recenzji bez ujawnienia paru ważnych zwrotów fabularnych. Urok filmu w dużej mierze składa się właśnie z ich nieprzywidywalności oraz niepewności, jeśli więc jeszcze nie widziałeś/aś "Martyrs" i przypadkiem nie chcesz dowiedzieć się za dużo, odradzam czytanie tego posta. Zapraszam po seansie.


  Martyrs. Skazani na strach jest przykładem rosnącego na popularności nowego francuskiego ekstremizmu. Ten nurt ma swoje korzenie w takich podgatunkach amerykańskich horrorów jak torture porn, slasher, rape revenge, oraz głównie body horror. Reżyser i scenarzysta filmu - Pascal Laugier - stworzył naprawdę wyjątkowy obraz z tego względu, że połączył w swoim dziele niewyobrażalny ból i okrucieństwo z motywem, który fascynuje ludzkość od niepamiętnych czasów - niewiadomą śmierci. W Martyrs trudno jest doszukać się nadziei czy chociażby najmniejszego pozytywnego akcentu - fabuła aż ocieka strasznym cierpieniem, trwałą traumą oraz atmosferą psychicznego rozchwiania. To pewnie dlatego film szokuje zarówno widzów, jak i krytyków, pozyskując jednak wiele pozytywnych recenzji. Popytawszy wśród ludzi z mojego otoczenia o Martyrs, otrzymałam same odpowiedzi typu "nienawidzę" albo "uwielbiam" i moim zdaniem ten fakt bardzo dobrze definiuje tę produkcję. Nie da się po prostu przejść obok niej obojętnie - albo zbulwersuje do tego stopnia, że już nigdy nie będzie się chciało na nią spojrzeć ponownie, albo oczaruje zachwycającą w swym brudzie, bezlitosną wizją ludzkiej natury.

  Martyrs. Skazani na strach trzyma w napięciu przez cały czas jego trwania. Pierwsza sekwencja filmu - mała Lucie biegnąca opuszczoną ulicą, cała poraniona - kieruje myśli widza w stronę zagadki: kto więził dziewczynkę, po co i co dokładnie jej zrobił? Niedługo potem jednak, kiedy widzimy Lucie już w ośrodku z Anną, dowiadujemy się o niej pewnej rzeczy, która, jak mogłoby się wydawać, jest zupełnie wyrwana z kontekstu - Lucie jest obiektem ataków matrwej kobiety (zjawy?), czającej się na nią po kątach po to, by zaskakiwać dziewczynkę znienacka i ją ranić. W tym punkcie film wskazuje, że mamy do czynienia z ghost story. W fabularnym czasie mija 15 lat i dorosła już Lucie morduje czteroosobową rodzinę. Bohaterka najwyrażniej jest przekonana, że to matka - Gabrielle - wraz z mężem stoją za jej uwięzieniem przed laty, zdecydowała się więc ich zabić, żeby pozbyć się prześladującej ją zjawy, o której później dowiadujemy się, że była kobietą więzioną w tym samym budynku, co straumatyzowana dziewczyna. Może jednak to nie zjawa? Może jest ona wytworem skrzywionej przez rok cierpień psychiki Lucie? Kiedy uciekała od swoich sprawców, dziewczynka zobaczyła kobietę ze zszytymi ustami, przykutą do krzesła, ale nie spróbowała jej pomóc, nie powiedziała nikomu o jej istnieniu... Czyżby "zjawa" była projekcją wyrzutów sumienia naszej bohaterki? Czy może jest prawdziwym duchem, tormentującym Lucie z powodu żalu, który czuje odkąd ta ją zostawiła samą z okrutnymi ludźmi? Nie musimy czekać zbyt długo na jednoznaczną odpowiedź na te pytania. Wątek martwej prześladowczyni nie jest najważniejszy w Martyrs, i po jego rozwiązaniu czeka nas część fabuły, która do końca wyjaśnia wszystkie wydarzenia z pierwszej połowy filmu.



  Martyrs wciąga widza głównie niepewnością co do tego, dokąd film właściwie zmierza. Przypadek porwania i znęcania się nad małą Lucie? Ukazująca jej się zjawa? Choroba psychiczna, której nabawiła się wskutek długiego cierpienia? Fabuła, dostarczając rozwiązanie dylematu martwej kobiety/zjawy, od razu stawia nas przed następnym: gdzie wątek główny, skoro to co widzieliśmy dotąd właśnie zostało wyjaśnione? Pierwsza połowa filmu wskazuje na to, że Martyrs jest ghost story albo horrorem psychologicznym. Potem mamy krótki "przerywnik", kiedy widzimy Annę samą w domu zamordowanej rodziny i nie wiemy czego się spodziewać. Lucie i jej zjawa już nie są w centrum wydarzeń. W ukrytym pomieszczeniu Anna znajduje kobietę z "hełmem" przytwierdzonym do czaszki gwoździami, co dowodzi, że Lucie miała rację i trafnie namierzyła swoich oprawców z przeszłości. Wydaje się więc, że powracamy do tematu traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa. Po części tak jest, ale wątek się rozwija, wciągając w wir wypadków Annę, która wkrótce zostaje postawiona na dawnym miejscu swojej przyjaciółki - przykuta do krzesła oraz systematycznie torturowana z zimną krwią. W tym momencie nareszcie możemy stwierdzić, że Martyrs można zaliczyć do podgatunku torture porn/body horror.

  W Martyrs brutalnych scen "trochę" jest, i dla mniej odpornego widza może to być zbyt wiele. Jednak to nie sam widok krwi czy fantazyjnych sposobów torturowania jest w tym filmie najbardziej szokujący. Laugier podkreśla, że Martyrs nie traktuje o znęcaniu się nad innymi, lecz o bólu, i to nie tylko fizycznym. Ostatnie 30 minut pokazuje nam Annę, zamkniętą przez członków sekty religijnej pod przewodnictwem eleganckiej starszej pani - Mademoiselle - w ciemnym pomieszczeniu, codziennie dotkliwie bitą, karmioną byle czym... Wszystko to w celu stworzenia "męczennicy" - osoby, która poprzez niewyobrażalne cierpienie osiąga stan oderwania umysłu od ciała, zbliżając się tym samym do Boga i "tamtego świata" (jak informuje nas napis na końcu, słowo "martyr" pochodzi z greckiego i oznacza "świadka", jednak pojęcie męczennika w mniemaniu filmowej sekty różni się od tego oficjalnie uznawanego w chrześcijaństwie). Oczywiście to chęć upewnienia się o istnieniu życia po życiu napędza fanatyków do ich okrutnych działań. Mademoiselle informuje Annę, że ich grupa swoje eksperymenty na młodych kobietach prowadzi już od lat (tortury zadane Lucie też miały uczynić z niej męczennicę), ale tylko mały ich procent kończy się powodzeniem. Przewodniczka sekty podkreśla, że to po oczach można poznać, że ktoś właśnie ma wgląd w życie po śmierci i pokazuje Annie serię zdjęć przedstawiających męczennice - kobiety cierpiące, z oczami sugestywnie wzniesionymi ku górze. Anna również jest zmuszona przejść przez piekło w imię wierzeń fanatyków, lecz bardziej niż bicie i znęcanie zdaje się doskwierać jej psychiczny ból związany z zamknięciem, monotonią oraz utratą jedynej przyjaciółki. Z czasem Anna coraz bardziej odrywa się od rzeczywistości, oddając się fantazjom o Lucie i kto wie o czym jeszcze... Odtwórczyni roli - Morjana Aloui - stanęła na wysokości zadania doskonale odtwarzając całą gamę skomlikowanych uczuć - najpierw bunt spowodowany poczuciem niesprawiedliwości, a potem pomału coraz większe poddanie, pogodzenie się z losem i w końcu całkowite porzucenie sfery fizycznej na rzecz zagłębienia się we własnym umyśle. Dzięki temu skupieniu fabuły na sferze duchowej, same akty fizycznego znęcania się nad bezbronnymi ofiarami zostają delikatnie zepchnięte na dalszy plan, sprowadzone do roli narzędzia, za pomocą którego Laugier zapewne chciał zaprezentować publice głębię ludzkich możliwości, także fizycznych, ale głównie psychicznych.


  Anna już w dzieciństwie przejawiała niezwykłą wrażliwość, choćby poprzez opiekę nad bezbronną i "złamaną" Lucie. Dziewczyna nigdy nie przestała wspierać swojej przyjaciółki, chociaż nie zawsze jej wierzyła i wyraźnie brała pod uwagę możliwość, że z Lucie może być dużo gorzej, niż się to wydaje. Relacje pomiędzy dwiema kobietami są pokazane jako bardzo głębokie i skomplikowane, podkreślone jeszcze przez jeden drobny incydent, gdzie w chwili wzmożonego wzruszenia Anna namiętnie całuje Lucie w usta, po czym zostaje przez nią odepchnięta. Twarz Anny po tym zdarzeniu wyraża wielki zawód oraz niewypowiedziany smutek. Możliwe, że to nadinterpretuję, ale ten wątek zmusił mnie do myślenia o tym, dlaczego Anna w młodości mogła przebywać w ośrodku, co ją spotkało? Czyżby jej romantyczna miłość do Lucie była wynikiem traumy związanej z mężczyznami? Taką teorię może popierać brak jakichkolwiek nawiązań do seksu w Martyrs, tak samo jak i postawienie nielicznych męskich postaci w cieniu, ograniczając ich rolę do zwykłych maszyn do bicia. Możliwe też, że Laugier chciał wskazać na motyw dziewictwa, uważanego za "cnotę" w religiach chrześcijańskich, w ten sposób tłumacząc wewnętrzną siłę Anny oraz jej odporność na fizyczne cierpienie. "Czystość" potencjalnej męczennicy niewątpliwie jest ważna, czego dowodzi również brak seksualnego zainteresowania Anną ze strony jej oprawcy płci męskiej. Gwałt też najwyraźniej nigdy nie wchodził w skład tortur, które członkowie sekty od lat serwują swoim ofiarom.

  Martyrs. Skazani na strach dla mnie jest po prostu pięknym filmem, aczkolwiek mogę się wydać dziwna pisząc to o obrazie pełnym brutalności, bólu i strasznego cierpienia. Mimo to uważam, że efekt szoku jest w tej produkcji bardzo ważny i gdyby nie surowa (a nawet odrzucająca) bezpośredniość w ukazywaniu przemocy, przesłania Martyrs nie wbijałyby się w pamięć tak mocno. Jakie są to przesłania? Jest ich tak wiele, przy czym są tak otwarte na różne interpretacje, że można by było napisać o filmie kilkutomową książkę, jednak moim zdaniem stanowi to jedną z głównych zalet dzieła Laugier'a - każdy może je odebrać inaczej, odkryć w nim coś, czego nikt inny nie dostrzega. Zakończenie też jest bezlitośnie otwarte i to chyba ono najczęściej spotyka się z negatywną krytyką wstrząśniętych widzów, ale jak dla mnie jest idealne... Wierzę, że w przypadku Martyrs każda próba narzucenia publice jakichkolwiek konkretnych konkluzji byłaby po prostu nie na miejscu. W moim odczuciu film jest perfekcyjny pod każdym względem!

Ocena: 10/10


***

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na filmweb.pl.

Komentarze

  1. Mi się ten film nie podobał, kiedy go pierwszy raz widziałem. Zaczął się jako całkiem niezłe home invasion i nawet ciekawie się rozwijał, ale kiedy przechodzi w torture porn z różnymi pseudo-religijnymi bzdurami to ja odpadłem. Nie widziałem wcześniejszych filmów Laugiera, ale ten, który nakręcił po Martyrs (tzn. The Tall Man) w podobny sposób opowiada historię - tzn. najpierw wydaje się, że wszystko zmierza w jednym, względnie konwencjonalny dla gatunku, kierunku, potem następuje zaskakujący zwrot akcji, a potem zakończenie, które bardzo mocno chce wzbudzać kontrowersje. (The Tall Man nie jest aż tak skrajny jak Martyrs, ale fabuła jest przedstawiona w podobny sposób.) Przez to poleganie Laugiera na zaskakujących zwrotach akcji zaczął mi się kojarzyć z takim M. Night Shyamalanem horrorów - i nie używam tego porównania jako komplementu. Tzn. mogę się zgodzić, że on (Laugier) te narracyjne twisty i obalanie gatunkowych konwencji robi całkiem dobrze, ale w bardzo frustrujący dla widza sposób - chociaż z drugiej strony, frustrowanie widza jest pewnie jego celem.

    Podobno Laugier udzielał jakichś wywiadów, w których mówił, że Martyrs ma być przeciwieństwem, czy odpowiedzią, dla Funny Games Haneke'go. Ale film Haneke'go jest chyba o tym, że publiczność takich filmów bagatelizuje przemoc i cierpienie, i traktuję je jako rozrywkę. A film Laugiera niby traktuje przemoc bardzo serio i poważnie, i stara się jej nadać jakieś znaczenie, ale niejednoznaczność zakończenie wydaje się raczej sposobem na ukrycie faktu, że ten film nie ma tak naprawdę jakiegoś mądrego znaczenia czy interpretacji, a w istocie jest tylko zręcznym sposobem na manipulowanie i zabawę z oczekiwaniami widza.

    "Relacje pomiędzy dwiema kobietami są w filmie pokazane jako bardzo głębokie i skomplikowane, podkreślone jeszcze przez jeden krótki moment, gdzie w chwili wzmożonego wzruszenia Anna namiętnie całuje Lucie w usta, po czym zostaje przez nią odepchnięta. Twarz Anny po tym zdarzeniu wyraża wielki zawód oraz niewypowiedziany smutek, Możliwe, że to nadinterpretuję, ale ten wątek zmusił mnie do myślenia o tym, dlaczego Anna w młodości mogła przebywać w ośrodku, co ją spotkało..."

    Mi się zdawało, że Anna jest po prostu lesbijką, a Lucie nie. A ten ośrodek, to był po prostu sierociniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ilosc zwrotow fabularnych moze zostac odebrana jako tani chwyt majacy sluzyc przytrzymaniu widza przed ekranem, i pewnie w pewnym stopniu tak jest. :) Ja nie uwazam, zeby to bylo cos zlego w przypadku "Martyrs", poniewaz przeslanie przycmiewa wszelkie "niedociagniecia"... Tak, bede sie upierac, ze ten film ma przeslanie, zmusza widza do myslenia rzucajac kilkoma motywami i do konca nie przedstawiajac zadnego rozwiazania. Moim zdaniem tych "pseudo-religijnych bzdur" nie nalezy traktowac doslownie. Laugier uzyl motywu religijnej sekty, zeby podjac temat ludzkiej natury, ktora pcha nas do dazenia do wiedzy, bez wzgledu na konsekwencje. Przyznaje, ze moge miec tendencje do nadinterpretacji, ale ja bym ten watek podciagnela nawet pod takie tematy jak strach przed technologia i czlowiekiem stawiajacym sie w pozycji Boga (jak we "Frankensteinie") - w koncu takie odkrycia jak zwykle zaplodnienie in vitro, klonacja, czy mozliwosc wyboru plci dziecka przed urodzeniem wzbudzaja cala mase negatywnej krytyki powolujacej sie na moralnosc... Laugier stworzyl troche bardziej eksremalny obraz ludzi tworzacych meczennikow w imie wiedzy, ale podstawa do krytyki jest podobna - na jak duzo mozemy sobie pozwolic, by nie stracic "czlowieczenstwa"?

      Wizja Laugier'a jest dosc pesymistyczna, co dla mnie podkresla pokazanie pod koniec filmu grupy starszych ludzi (czlonkow sekty), ktora przyjechala dowiedziec sie jak wyglada "tamten swiat"... Tutaj mialam skojarzenia z typowymi "chrzescijanami", ktorzy na starosc zaczynaja aktywnie praktykowac, bo pomalu zaczynaja sie bac zblizajacej sie smierci. W filmie swoim strachem zabijaja mlodosc i potencjal, ktory w niej tkwi, i tutaj fabula zdaje sie krzyczec "swiat nalezy do starego i zastraszonego pokolenia".

      Co do "The Tall Man", to sie zgodze, struktura fabularna po prostu skopiowana z "Martyrs" tez nie przypadla mi do gustu, wydaje sie, Ze Laugier na sile chcial stworzyc drugi film, ktory wzbudzilby podobne kontrowersje, obierajac do tego celu aktualny problem spoleczny rozbitych oraz patologicznych rodzin. Niestety, nigdzie nie moge dostac "Saint Ange", dziela Laugier'a sprzed "Martyrs", a jestem bardzo ciekawa jak wyglada ta produkcja. :(

      "Mi się zdawało, że Anna jest po prostu lesbijką, a Lucie nie. A ten ośrodek, to był po prostu sierociniec."
      Moim zdaniem troche za bardzo upraszczasz. ;) Zdaje sobie sprawe, ze nie da sie tego udowodnic, poniewaz nie sa nam pokazane relacje Anny z innymi kobietami, ale ja ten pocalunek odebralam bardziej jako dowod milosci do samej Lucie, nie dowod orientacji seksualnej. Moim zdaniem Anna nie jest lesbijka, tylko przez lata odizolowania od innych ludzi (na co wskazuje to, ze nie widzimy zadnych innych znajomych Anny, oraz jej "rozmowa" z wyimaginowana Lucie, kiedy siedziala przykuta do krzesla i otumaniona torturami) oraz znalezienie w Lucie "bratniej duszy", sila rzeczy bliska przyjaciolka stala sie dla niej jedynym obiektem wzbudzajacym pozadanie seksualne. Wiem, ze w filmie nie ma konkretnych podstaw, by wysuwac jakiekolwiek wnioski, ale to jest wlasnie ta "otwartosc", o ktorej pisalam... Laugier zapodal motyw, widz interpretuje wedlug wlasnych skojarzen. :) Dlatego rozmowa o "Martyrs" zawsze jest ciekawa, tyle roznych opinii mozna uslyszec. ;)
      Co do osrodka, to nie byl to zwykly sierociniec, a predzej dom dla dzieci specjalnej opieki, po roznych traumach albo z wadami wrodzonymi (byly tam tez dzieci z zespolem Downa). Lucie znalazla sie wlasnie tam, bo przeszla co przeszla, dlatego zastanawiam sie, co moglo spotkac Anne, a na pewno cos musialo spotkac... Zwlaszcze, ze najwyrazniej ma problemy z matka, co pokazuje nam scena rozmowy telefonicznej pomiedzy Anna i rodzicielka.

      Usuń
    2. >>Tak, bede sie upierac, ze ten film ma przeslanie, zmusza widza do myslenia rzucajac kilkoma motywami i do konca nie przedstawiajac zadnego rozwiazania. Moim zdaniem tych "pseudo-religijnych bzdur" nie nalezy traktowac doslownie. Laugier uzyl motywu religijnej sekty, zeby podjac temat ludzkiej natury, ktora pcha nas do dazenia do wiedzy, bez wzgledu na konsekwencje. Przyznaje, ze moge miec tendencje do nadinterpretacji, ale ja bym ten watek podciagnela nawet pod takie tematy jak strach przed technologia i czlowiekiem stawiajacym sie w pozycji Boga (jak we "Frankensteinie") - w koncu takie odkrycia jak zwykle zaplodnienie in vitro, klonacja, czy mozliwosc wyboru plci dziecka przed urodzeniem wzbudzaja cala mase negatywnej krytyki powolujacej sie na moralnosc... Laugier stworzyl troche bardziej eksremalny obraz ludzi tworzacych meczennikow w imie wiedzy, ale podstawa do krytyki jest podobna - na jak duzo mozemy sobie pozwolic, by nie stracic "czlowieczenstwa"?<<

      >>Tutaj mialam skojarzenia z typowymi "chrzescijanami", ktorzy na starosc zaczynaja aktywnie praktykowac, bo pomalu zaczynaja sie bac zblizajacej sie smierci. W filmie swoim strachem zabijaja mlodosc i potencjal, ktory w niej tkwi, i tutaj fabula zdaje sie krzyczec "swiat nalezy do starego i zastraszonego pokolenia".<<

      Hmm, to co piszesz jest nawet interesujące, chociaż gdyby Laugier chciał podejmować temat kontrowersyjności pewnych odkryć, to chyba powinien pokazać reakcję jakiejś grupy, która uważa te odkrycia, czy sposób dochodzenia do tych odkryć za kontrowersyjny (coś jak rozjuszeni chłopi z pochodniami u Mary Shelley). A tutaj mamy tajemne stowarzyszenie, z którego poczynań nikt nie zdaje sobie sprawy.

      Poza tym, jeśli film jest o dążeniu do wiedzy bez względu na konsekwencje i na to jak dużo możemy sobie pozwolić by nie stracić człowieczeństwa, to w którym momencie podczas oglądania zastanawiałeś się czy antagoniści już posunęli się za daleko i stracili swoje człowieczeństwo, czy jeszcze nie?

      Gdyby wziąć pod uwagę egzotyczną urodę Anny i Lucie, a także fakt, że ich dręczyciele wydaje się wywodzić z uprzywilejowanej, białej, klasy wyższej, to można by się też pewnie upierać, że film jest o eksploatacji cierpienia klas niższych (w skład, których wchodzą m.in. różni emigranci) przez ludzi znajdujących się na górnych szczeblach drabiny społeczno-ekonomicznej. Za taką interpretacją wydaje się przemawiać fakt, że tematy rasizmu, różnic klasowych i anty-burżuazyjne nastroje wydaję się dominować w kinie nowego francuskiego ekstremizmu, a także to, że film, dosłownie, pokazuje jak dom idyllicznej, bogatej, białej rodziny jest zbudowany na sali tortur, w której przetrzymują młode nie-kaukaskie dziewczyny.

      Ale i tak uważam, że taka (czy jakakolwiek inna) interpretacja jest krępowana i zamieniana w niepoważny bełkot przez trzeci akt, kiedy film robi brawurowy zwrot akcji. Wg. mnie końcówka kiedy Anna osiąga stan męczeństwa i szepcze przywódczyni sekty co widzi, a potem ta strzela sobie w twarz jest po prostu jedynym rozwiązaniem na jakie Laugier może sobie pozwolić w scenariuszy, który napisał - i to rozwiązanie jest głupie i niesatysfakcjonujące, ale każde inne pewnie byłoby jeszcze gorsze. Ten film nie ma otwartego zakończenia, które można różnie interpretować, on ma niejasne zakończenie, które musi być niejasne, bo inaczej Laugier musiałby powiedzieć coś konkretnego o tym całym cierpiętnictwie, a każda taka konkretna wypowiedź byłby co najmniej kuriozalna.

      Przez pryzmat gatunkowego eksperymentu, czy nietypowego przedstawiania przemocy można ten film jakoś bronić, ale szukanie w nim jakichś metafor czy przesłań wydaje się być mocno problematyczne.

      Usuń
    3. >>... ja ten pocalunek odebralam bardziej jako dowod milosci do samej Lucie, nie dowod orientacji seksualnej.<<

      Tzn. ja nie twierdzę, że to nie jest dowód miłości, bo jest, ale takiej zwyczajnej, romantycznej miłości - nie wynikającej z żadnych traumatycznych przeżyć Anny, tylko po prostu z zakochania. Miłość to nieszczęśliwa, bo nieodwzajemniona - być może z tego powodu, że Lucie nie jest lesbijką i nie czuję tego samego co Anna albo czuję, ale nie jest w stanie tego odwzajemnić z powodu swojej traumy.

      Mi się wydaj że Anna miała zwyczajny dom z rodziną, ale wolała przebywać z Lucie, bo ją kocha. A świadczą o tym telefony od matki - wg mnie przyjaźń między Anną i Lucie jest źródłem konfliktu miedzy Anną, a jej matką (matka nie pochwala tego związku).

      Myślę też, że matka Anny z telefonów nie jest jej biologiczną matką, tylko adoptowała ją z tego sierocińca. Ale w sumie to nie wiem, może masz rację, może to był jakiś specjalny ośrodek. Widziałem ten film już jakiś czas temu i pewnie wiele rzeczy źle pamiętam.

      Usuń
    4. " [...] ,chociaż gdyby Laugier chciał podejmować temat kontrowersyjności pewnych odkryć, to chyba powinien pokazać reakcję jakiejś grupy, która uważa te odkrycia, czy sposób dochodzenia do tych odkryć za kontrowersyjny (coś jak rozjuszeni chłopi z pochodniami u Mary Shelley)."

      Nie sądzisz, że może to widzowie zostali postawieni w roli tej grupy? Oglądając film każdy może odebtać te "eksperymenty" jak chce, bez nikogo ani niczego w fabule, co by te odczucia ukierunkowało, w przeciwieństwie do większości filmów, gdzie zazwyczaj są nam przedstawione gotowe poglądy. Zarówno w recenzji jak i w odpowiedzi na Twój komentarz piszę tylko i wyłącznie o mojej prywatnej opinii.

      "Poza tym, jeśli film jest o dążeniu do wiedzy bez względu na konsekwencje i na to jak dużo możemy sobie pozwolić by nie stracić człowieczeństwa, to w którym momencie podczas oglądania zastanawiałeś się czy antagoniści już posunęli się za daleko i stracili swoje człowieczeństwo, czy jeszcze nie?"

      Para, którą rozstrzelała Lucie nie wydała mi się jakoś nieludzka w życiu codziennym. Owszem, obydwoje robili straszne rzeczy, i to w domu rodzinnym gdzie mieszkali z dziećmi, ale traktowali uwięzione dziewczyny jedynie jako obiekt badań, tak jak traktuje się białe myszki w laboratoriach. Tak samo następna para, ta, która "zajęła się" Anną - torturowali ją z zimną krwią, ale robili to, bo wierzyli w słuszność swoich przekonań, tak jak my wierzymy, że wstrzykiwanie myszkom czy królikom wirusów i patrzenie co się stanie jest słuszne, chociaż przecież nie nienawidzimy tych zwierzątek... Jednak czy znęcanie się nad zwierzętami jest ludzkie? A co z testami atomowymi U.S.A na Bikini, czy nawet samym spuszczeniem bomb atomowych na Hiroshimę i Nagasaki (które też w dużym stopniu miały charakter eksperymentalny)? Czy wtedy też wiele ludzkich istnień nie zostało poświęconych w imię czegoś, co można podpiąć po pojęcie "wiedzy"? To samo z bohaterami filmów. Wierzyli, że ich poczynania przyniosą korzyść w postaci wiedzy, pewnie nie tylko ich grupie, ale całej ludzkości, i dlatego zdecydowali się poświęcić kilka niewinnych dusz - dla dobra sprawy. Dlatego podczas scen torturowania Anny, kiedy motywy sekty zostały ujawnione, cay czas zastanawiałam się gdzie jest granica pomiędzy człowieczeństwem a jego utratą, kiedy znęcanie się na istotą żywą staje się niemoralne, a kiedy jest uzasadnione logicznym głodem wiedzy, i czy w ogóle można takie badania usprawiedliwiać koniecznością rozwoju?

      "Gdyby wziąć pod uwagę egzotyczną urodę Anny i Lucie, a także fakt, że ich dręczyciele wydaje się wywodzić z uprzywilejowanej, białej, klasy wyższej, to można by się też pewnie upierać, że film jest o eksploatacji cierpienia klas niższych [...]."

      Ciekawe, bo mnie uroda Lucie i Anny nie uderzyła jako egzotyczna (wielu rodowitych Francuzów ma naturalnie ciemną karnację), jednak jeśli się zastanowić, to możesz mieć rację, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wygląd aktorów grających członków sekty. ;) Morjana Alaoui jest z pochodzenia Marokanką, a Mylène Jampanoï jest pół-Francuzką, pół-Chinką. Jedyną dziurą w Twoim rozumowaniu jest to, że dziewczyna, która póżniej męczyła Lucie jako zjawa, oraz druga dziewczyna, którą Anna znalazła w domu zabitej rodziny, z wyglądu są bardzo kaukaskie, więc sekta nie ograniczała się do gnębienia mniejszości narodowych, czy symbolizowanej przez nie klasy niższej.

      Usuń
    5. "Wg. mnie końcówka kiedy Anna osiąga stan męczeństwa i szepcze przywódczyni sekty co widzi, a potem ta strzela sobie w twarz jest po prostu jedynym rozwiązaniem na jakie Laugier może sobie pozwolić w scenariuszy, który napisał - i to rozwiązanie jest głupie i niesatysfakcjonujące, ale każde inne pewnie byłoby jeszcze gorsze."

      Dla mnie każda próba reżysera dania jakielkolwiek odpowiedzi byłaby niesatysfakcjonująca i pewnie głupia, czyli zgadzam się z Tobą, że takie rozwiązanie byłoby gorsze, aczkolwiek nie "jeszcze gorsze", bo takie zakończenie jakie jest w pełni mnie zadowala. ;) Jedyną rzeczą, która nie do końca przypadła mi do gustu w końcówce, są dziwne kształty w oku Anny, mające sugerować, że naprawdę ma wgląd w coś głębszego. Uważam, że gdyby nie ten moment, to cały film nabrałby całkiem innego smaku, gdyż motywy członków sekty zostałyby całkowicie odarte z jakiegokolwiek sensu czy logiki, a szept Anny do ucha Mademoiselle niewątpliwie byłyby bełkotem złamanej dugotrwałymi torturami, obłąkanej kobiety... Strzelająca sobie w usta Mademoiselle tym bardziej byłaby wariatką. ;) Tak jak jest wiemy, że mimo wszystko torturujący nie na marne eksperymentowali z kobietami, bo ich przywódczyni w końcu musiała usłyszeć coś ważnego, co by tam Anna nie zobaczyła w stanie męczeństwa. Samobójstwo Mademoiselle sugeruje tutaj, że również według niej grupa posunęła się za daleko i wkroczyli w strefę, gdzie żaden człowiek nie powinien mieć wstępu.

      "Ale w sumie to nie wiem, może masz rację, może to był jakiś specjalny ośrodek. Widziałem ten film już jakiś czas temu i pewnie wiele rzeczy źle pamiętam."

      Specjalnie obejrzałam film drugi raz, żeby odświeżyć sobie pamięć przed napisaniem recenzji, bo też widziałam go już parę lat temu, i bez wątpienia był to specjalny ośrodek dla chorych dzieci, które widać w niektórych momentach, stąd właśnie ta moje teoria - Annie też musiało coś się stać, skoro znalazła się w takim miejscu. Dlatego też przyjęłam, że rozmowa telefoniczna jest z jej biologicaną matką, która może miała swoją rolę w umieszczeniu Anny w ośrodku, i stąd też moja interpretacja, że pocałunek jest wynikiem bardziej skomplikowanych procesów psychicznych Anny, nie tylko dowodem jej lesbijstwa i "zdrowej", naturalnej miłości do Lucie. :) Anna raczej nie wydaje mi się być całkowicie zdrowa psychicznie, co jak co. ;)

      "Mi się wydaj że Anna miała zwyczajny dom z rodziną, ale wolała przebywać z Lucie, bo ją kocha."

      Racja, w dorosłości życie z Lucie z pewnocią było wyborem Anny. Jednak kiedy była dzieckiem coś musiało być nie tak, bo dziecko nie może po prostu z wyboru wyprowadzić się do domu dziecka. ;) Chyba, że masz rację i Anna nie miała biologicznej matki, a adopcyjną, ale, ponownie, sceny z sierocińca wskazują na to, że nie był to zwyczajny ośrodek dla sierot, lecz dla dzieci z zaburzeniami i wadami wrodzonymi. :)

      Usuń
  2. >>Para, którą rozstrzelała Lucie nie wydała mi się jakoś nieludzka w życiu codziennym. Owszem, obydwoje robili straszne rzeczy, i to w domu rodzinnym gdzie mieszkali z dziećmi, ale traktowali uwięzione dziewczyny jedynie jako obiekt badań, tak jak traktuje się białe myszki w laboratoriach.<<

    Nie możesz tego tak odbierać oglądając film. W scenach kiedy Lucie mści się na tej rodzinie, ich śmierć wydaje się być nieporozumieniem, a oni wydają się być niewinni. A kiedy dowiadujemy się o tym co naprawdę robili, to już dawno nie żyją, a ich czyny są przedstawione jako jakieś pojebane zajęcie, któremu w wolnych chwilach oddają się bogaci, a nie kontrowersyjne eksperymenty, które być może poszerzą wiedzę ludzkości.

    >>Ciekawe, bo mnie uroda Lucie i Anny nie uderzyła jako egzotyczna (wielu rodowitych Francuzów ma naturalnie ciemną karnację), jednak jeśli się zastanowić, to możesz mieć rację, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wygląd aktorów grających członków sekty. ;) Morjana Alaoui jest z pochodzenia Marokanką, a Mylène Jampanoï jest pół-Francuzką, pół-Chinką. Jedyną dziurą w Twoim rozumowaniu jest to, że dziewczyna, która póżniej męczyła Lucie jako zjawa, oraz druga dziewczyna, którą Anna znalazła w domu zabitej rodziny, z wyglądu są bardzo kaukaskie, więc sekta nie ograniczała się do gnębienia mniejszości narodowych, czy symbolizowanej przez nie klasy niższej.<<

    Ciemną karnacja Francuzów wiąże się z ich przeszłością jako kolonialnego imperium, co jak najbardziej można sobie ładnie łączyć z rasowo-klasową interpretacją tego filmu. W mojej pamięci zjawa i dziewczyna z piwnicy nie są typowo białe (tak jak mówiłem, film widziałem trochę temu, wiec może się mylę), ale w każdym razie, z powodu obfitego wykorzystani efektów specjalnych i make-upu w przedstawianiu ich, wydaje mi się, że określenie ich wyglądu jako "bardzo kaukaskiego" jest chyba trochę przesadą.

    Ale źle mnie mnie zrozumiałaś. Ja nie uważam tej interpretacji za właściwą, wg mnie one wszystkie rozbijają się o ten film. Może i możesz napisać wielotomową książkę o znaczeniu Martyrs, ale wszystkie te znaczenia skończą się na różnych nadinterpretacjach i kombinowaniu jak coś można rozumieć, które będzie tak pokrętne, że w najlepszym wypadku każda osoba przerabiającą tę lekturę da sobie spokój z czytaniem gdzieś tak w okolicach wstępu do 2 tomu.

    Ja uważam, że ten film sprowadza się do manipulowania gatunkami i oczekiwaniami widza: to rape-revenge, ale nie ma gwałtu, a zemsta jest dokonana na ludziach, którzy wydają się być niewinni, odbierając widzowi płynącą z niej satysfakcję; to home invasion, ale domownicy są natychmiast zabici; to ghost story, ale nie ma ducha itd.

    Nawet to, co nie podoba ci się w zakończeniu można pod to podciągnąć:

    >>Jedyną rzeczą, która nie do końca przypadła mi do gustu w końcówce, są dziwne kształty w oku Anny, mające sugerować, że naprawdę ma wgląd w coś głębszego. Uważam, że gdyby nie ten moment, to cały film nabrałby całkiem innego smaku, gdyż motywy członków sekty zostałyby całkowicie odarte z jakiegokolwiek sensu czy logiki, a szept Anny do ucha Mademoiselle niewątpliwie byłyby bełkotem złamanej dugotrwałymi torturami, obłąkanej kobiety... Strzelająca sobie w usta Mademoiselle tym bardziej byłaby wariatką. ;)<<

    Gatunkowe prawidła mówią nam, że w tej sytuacji Anna powinna uciec i uśmiercić swoich oprawców. Ale tak się nie dzieje więc oczekujesz, że sekta poniesie jakieś konsekwencje swoich czynów. Zamiast tego Anna naprawdę dotyka absolutu, a skruszona przywódczyni nakazuje podwładnym zejście ze złej ścieżki i odbiera sobie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W scenach kiedy Lucie mści się na tej rodzinie, ich śmierć wydaje się być nieporozumieniem, a oni wydają się być niewinni. A kiedy dowiadujemy się o tym co naprawdę robili, to już dawno nie żyją, a ich czyny są przedstawione jako jakieś pojebane zajęcie, któremu w wolnych chwilach oddają się bogaci, a nie kontrowersyjne eksperymenty, które być może poszerzą wiedzę ludzkości."

      Nie odebralam tego jako zwykle zajecie, ktoremu oddaja sie bogaci. To pasuje bardziej do torturujacych w filmie "Hostel". ;) Czlonkowie sekty w "Martyrs" nie torturowali dziewczyn dla przyjemnosci, albo bo takie mieli hobby, czy tez dlatego, ze po prostu mogli to robic dzieki swojemu bogactwu. Robili to, bo wierzyli w pewne idee i mieli nadzieje, ze w koncu ktorys z obiektow ich "badan" osiagnie stan meczenstwa, zobaczy drugi swiat i podzieli sie tymi wizjami z Mademoiselle. Dowod istnienia zycia po zyciu oraz wiedza, jak to zycie po tamtej stronie wyglada, byly celem, ktory przyswiecal calej dzialalnosci. Tak jak np. wynalenienie szczepionki na jakas chorobe usprawiedliwia eksperymenty na zwierzetach, i chociaz samo znecanie sie nad zwierzetami jest ogolnie uwazane za niemoralne, to jednak dla pewnych korzysci, ktore ludzkosc moze z tego miec, nikt nie kwestionuje slusznosci takich eksperymentow. Para, ktora zabila Lucie miala normalne zycie, dzieci, prace - wygladali na zwyczajnych, szczesliwych ludzi. Torturowali dziewczyny "na zimno", bez emocji, bo wierzyli, ze to jest usprawiedliwione potencjalnym wielkim odkryciem, ktorego moga dzieki temu dokonac. Motyw ich bogactwa bez watpienia jest, jednak bardziej w tle. Nic nie wskazuje na to, ze ci ludzie placili, zeby moc poznecac sie nad niewinnymi ofiarami, wiec teoretycznie bogactwo nie bylo warunkiem przynaleznosci do sekty (zwlaszcza, ze w filmie nie widzimy jak zyla reszta czlonkow).

      "Ciemną karnacja Francuzów wiąże się z ich przeszłością jako kolonialnego imperium, co jak najbardziej można sobie ładnie łączyć z rasowo-klasową interpretacją tego filmu. W mojej pamięci zjawa i dziewczyna z piwnicy nie są typowo białe (tak jak mówiłem, film widziałem trochę temu, wiec może się mylę), ale w każdym razie, z powodu obfitego wykorzystani efektów specjalnych i make-upu w przedstawianiu ich, wydaje mi się, że określenie ich wyglądu jako "bardzo kaukaskiego" jest chyba trochę przesadą.

      Obie dziewczyny byly blondynkami o jasnej karnacji, co dla mnie jest kaukaskim wygladem (chociaz dla mnie Lucie tez nie wyglada jakos specjalnie egzotycznie, wiec moze nie powinnam sie wypowiadac. XD Tylko aktorka grajaca Anne zwrocila moja uwage troche ciemniejsza karnacja). :) Podobnie wygladala Gabrielle, tak jak i kobieta, ktora pozniej torturowala Anne (jasne wlosy i skora). Uwaga widzow nie jest tak zwrocona na "zagranicznosc" Lucie i Anny jak na postac Yasmin we "Frantiere(s)"... Oczywiscie nie jestem ekspertem od wspolczesnego spoleczenstwa francuskiego, nie wiem, jak dzis maja sie tam sprawy rasowy czy klasowe, wiec tez na ten temat nie bede sie upierac. ;)

      "Ja nie uważam tej interpretacji za właściwą, wg mnie one wszystkie rozbijają się o ten film. Może i możesz napisać wielotomową książkę o znaczeniu Martyrs, ale wszystkie te znaczenia skończą się na różnych nadinterpretacjach i kombinowaniu jak coś można rozumieć, które będzie tak pokrętne, że w najlepszym wypadku każda osoba przerabiającą tę lekturę da sobie spokój z czytaniem gdzieś tak w okolicach wstępu do 2 tomu."

      Zdaje sobie sprawe, ze wszystko co napisalam moze byc nadinterpretacja. ;) Jednak ogladajac film rozne mysli przyszly mi do glowy, i dlatego film mi sie spodobal... Niewazne czy mam racje czy nie. ;) Nie mozna byc pewnym interpretacji zadnego tekstu, bo prawdziwe znaczenie zawsze bedzie znal/a tylko i wylacznie autor/ka. Dla mnie "Martyrs" przeslanie ma, dla Ciebie nie, nie o to chodzi by przyznac komus racje. Ogolnie film zbiera bardzo skrajne opinie - albo "be", albo "cacy" ;)

      Usuń
    2. "Ja uważam, że ten film sprowadza się do manipulowania gatunkami i oczekiwaniami widza: to rape-revenge, ale nie ma gwałtu, a zemsta jest dokonana na ludziach, którzy wydają się być niewinni, odbierając widzowi płynącą z niej satysfakcję; to home invasion, ale domownicy są natychmiast zabici; to ghost story, ale nie ma ducha itd."

      Prawda, wlasnie ten zabieg zatrzymal mnie przed ekranem na poltorej godziny. ;) Taka manipulacja w ogole mi nie przeszkadza, dopoki jest w granicach gatunku. "The Tall Man" pod tym wzgledem mnie zawiodl, bo poczatek zapowiada sie na horror/thriller, a potem nastepuje przeskok gatunkowy i mamy dramat psychologiczny. ;) W swoim gatunku nie jest zlym filmem, ale jesli jest promowany jako "thriller" to oczekuje thrillera. ;) "Martyrs" jest promowany jako "horror" i tak czy siak wciaz jest horrorem, a cale amieszanie ogranicza sie wylacznie do podgatunku.

      "Gatunkowe prawidła mówią nam, że w tej sytuacji Anna powinna uciec i uśmiercić swoich oprawców. Ale tak się nie dzieje więc oczekujesz, że sekta poniesie jakieś konsekwencje swoich czynów. Zamiast tego Anna naprawdę dotyka absolutu, a skruszona przywódczyni nakazuje podwładnym zejście ze złej ścieżki i odbiera sobie życie."

      Mialam na mysli to, ze dzieki zobaczeniu przez Anne drugiego swiata zostal podkreslony fakt, ze poczynania sekty nie byly znow takie bezpodstawne, skoro rzeczywiscie bylo cos do odkrycia... To, ze odkryli troche za duzo jak na zwyklych smiertelnikow i Mademoiselle musiala poniesc konsekwencje to inna bajka. Dla mnie odbieganie od utartych, sztywnych prawidel jest zaleta (dlatego tez nie mialabym nic przeciwko jeszcze wiekszej odbieznosci ;)). To, ze Anna na koncu nie msci sie na swych oprawcach wcale nie sprawia, ze film nalezy klasyfikowac jako calkiem inny gatunek (jest cala masa horrorow, gdzie glowny/a bohater/ka nie przezywa), po prostu nie jest to "rape-revenge".

      Usuń
    3. >>Robili to, bo wierzyli w pewne idee i mieli nadzieje, ze w koncu ktorys z obiektow ich "badan" osiagnie stan meczenstwa, zobaczy drugi swiat i podzieli sie tymi wizjami z Mademoiselle. Dowod istnienia zycia po zyciu oraz wiedza, jak to zycie po tamtej stronie wyglada, byly celem, ktory przyswiecal calej dzialalnosci. Tak jak np. wynalenienie szczepionki na jakas chorobe usprawiedliwia eksperymenty na zwierzetach, i chociaz samo znecanie sie nad zwierzetami jest ogolnie uwazane za niemoralne, to jednak dla pewnych korzysci, ktore ludzkosc moze z tego miec, nikt nie kwestionuje slusznosci takich eksperymentow. Para, ktora zabila Lucie miala normalne zycie, dzieci, prace - wygladali na zwyczajnych, szczesliwych ludzi. Torturowali dziewczyny "na zimno", bez emocji, bo wierzyli, ze to jest usprawiedliwione potencjalnym wielkim odkryciem, ktorego moga dzieki temu dokonac.<<

      Może źle to ująłem. Na pewno nie chodziło mi o to żeby porównywać ten film do Hostelów - jeśli już to Martyrs pod pewnymi względami jest przeciwieństwem filmów Rotha i manipuluje także jego konwencjami. Chodziło mi o to, że widz oglądając ten film musiałby dokonać nie lada mentalnych łamańców żeby dojść do wniosku, że celem oprawców jest konkretna, naukowa wiedza, która być może ma służyć ludzkości. Pierwszym skojarzeniem będzie raczej to że motywuje ich jakaś, delikatnie mówiąc, ekscentryczna, religijna żarliwość. Nie powiedziałbym też, że oprawcy wykazywali się brakiem emocji podczas swoich "eksperymentów". Zachowują się w sposób jak najbardziej sadystyczny, może można utrzymywać, że ich sadyzm był udawany (nie wiem czy to najlepsze określenie) - poniewieranie ofiar nasila się gdy te się buntowały (np. nie chciały przyjmować pokarmu), a gdy były bierne stawało się monotonną czynnością.

      >>Nic nie wskazuje na to, ze ci ludzie placili, zeby moc poznecac sie nad niewinnymi ofiarami<<

      Nie twierdzę, że coś płacili, ale raczej widać, że to ludzie zamożni i o wyższej pozycji społecznej.

      >>Obie dziewczyny byly blondynkami o jasnej karnacji, co dla mnie jest kaukaskim wygladem<<

      Naprawdę, to jest blond?

      http://www.somniumxxx.biz/br_screencap/martyrs/small/12.jpg

      http://1.bp.blogspot.com/-am7BYEthc-U/U1d7jECI6HI/AAAAAAAAHu8/-BremMBeM-o/s1600/Martyrs+2.jpg" rel="nofollow">http://1.bp.blogspot.com/-am7BYEthc-U/U1d7jECI6HI/AAAAAAAAHu8/-BremMBeM-o/s1600/Martyrs+2.jpg

      http://images.myreviewer.co.uk/fullsize/0000243290.jpg

      http://agencereneecloutier.com/artistes/emilie-miskdjian/?onglet=photos

      Tzn. może dziewczyna grająca zjawę, ale sposób w jaki ją filmują i makeup raczej nie sugerują kaukaskiej blondynki.

      Usuń
    4. >>"Martyrs" jest promowany jako "horror" i tak czy siak wciaz jest horrorem, a cale amieszanie ogranicza sie wylacznie do podgatunku.<<

      Nie uważam tego mieszania w (pod)gatunkach za wadę filmu. Uważam, że zamiarem Laugiera jest mieszanie w (pod)gatunkach, a nie przedstawianie metafor i ukrytych przesłań.

      Myślę, że to mieszania w (pod)gatunkach jest frustrujące i/albo kłopotliwe i/albo konfundujące i/albo frapujące dla widza, ale uważam, że wywołanie takich reakcji jest świadomym zamysłem Laugiera.

      >>To, ze Anna na koncu nie msci sie na swych oprawcach wcale nie sprawia, ze film nalezy klasyfikowac jako calkiem inny gatunek (jest cala masa horrorow, gdzie glowny/a bohater/ka nie przezywa), po prostu nie jest to "rape-revenge".<<

      Kiedy napisałem:

      "to rape-revenge, ale nie ma gwałtu, a zemsta jest dokonana na ludziach, którzy wydają się być niewinni, odbierając widzowi płynącą z niej satysfakcję"

      na myśli miałem początek filmu - po ucieczce, postać Lucie jest wepchnięta w fabularne struktury filmu rape-revenge, ale nikt jej nie zgwałcił (jeden z policjantów chyba nawet mówi, że dziwne, że nie ma na niej śladów wykorzystania seksualnego), a jej zemsta z początku wydaje się dotykać niewinnych ludzi - dopiero kiedy ginie dowiadujemy się, że jednak zabiła swoich oprawców.

      Końcowa część filmu, to raczej torture porn, ale zamiast seksualno-cielesnych konotacji są duchowe. I zamiast zakończenia, w którym oprawcy są karani (jak np. w Hostelach czy Frontiere(s)), można powiedzieć, że film kończy się na momencie, w którym uświadamiają sobie, że źle postąpili. Robili takie rzeczy, że widz oczekuje kary - chociażby takiej jak ty, że ich cel okaże się niedorzeczną mrzonką - ale Laugier nie daje nam tej satysfakcji.

      Usuń
    5. "Chodziło mi o to, że widz oglądając ten film musiałby dokonać nie lada mentalnych łamańców żeby dojść do wniosku, że celem oprawców jest konkretna, naukowa wiedza, która być może ma służyć ludzkości. Pierwszym skojarzeniem będzie raczej to że motywuje ich jakaś, delikatnie mówiąc, ekscentryczna, religijna żarliwość."

      No wlasnie, dla nich wybadanie jak wyglada drugi swiat bylo pewnym rodzajem uzytecznej wiedzy, poniewaz wierzyli w te wszystkie swoje religijne bzdety... Nie twierdze, ze byla to wiedza naukowa, tylko porownalam preceder z filmu do faktycznych eksperymentow laboratoryjnych, bo sekcie przeswiecala ta sama idea "wielkiego odkrycia".

      "Nie powiedziałbym też, że oprawcy wykazywali się brakiem emocji podczas swoich "eksperymentów". Zachowują się w sposób jak najbardziej sadystyczny, może można utrzymywać, że ich sadyzm był udawany (nie wiem czy to najlepsze określenie) - poniewieranie ofiar nasila się gdy te się buntowały (np. nie chciały przyjmować pokarmu), a gdy były bierne stawało się monotonną czynnością."

      Hmm... Moze to ja naogladalam sie zbyt wiele filmow, gdzie mozna podziwiac prawdziwy sadyzm, skoro torturujacy z "Martyrs" w ogole nie wydali mi sie sadystami... Wydaje mi sie, ze znecali sie nad dziewczynami, zeby osiagnac swoj cel stworzenia meczennicy i tyle. Ale w sumie to nie widzimy ich twarzy podczas torturowania, wiec trudno powiedziec czy odczuwali radosc z bicia Anny. :P Jednak moim zdaniem sam fakt, ze kamera nie skupia sie na ich twarzach, ktore caly czas sa ukryte w cieniu, swiadczy o tym, ze pokazanie sadyzmu nie bylo zamiarem Laugiera. Do tego kobieta glaszczaca Anne i zapewniajaca ja, ze juz niedlugo jej cierpienie sie skonczy (zaraz przed tym jak mieli ja obedrzec ze skory) dla mnie bylo wyrazem czegos na miare wspolczucia.

      "Nie twierdzę, że coś płacili, ale raczej widać, że to ludzie zamożni i o wyższej pozycji społecznej."

      Tego nie kwestionuje. ;) Jednak w filmie nie ma sugestii, ze biedny nie moglby wstapic do sekty.

      Usuń
    6. "Tzn. może dziewczyna grająca zjawę, ale sposób w jaki ją filmują i makeup raczej nie sugerują kaukaskiej blondynki."

      No rzeczywiscie, dziewczyna grajaca ofiare z metalem na glowie jest brunetka, ale np. syn Gabrielle tez byl brunetem. ;) Nie szukalam zdjec odtworczyn, bazowalam jedynie na tym, co widac w filmie, i pewnie zmylila mnie charakteryzacja, bo kolor wlosow wydal mi sie byc przybrudzonym blondem (jednak i tak kasztanowe wlosy dla mnie nie sa znakiem, ze osoby nie mozna zaliczyc do rasy bialej...). Dziewczyna grajaca zjawe jednak wyraznie ma jasniejsze wlosy, hehe. ;) Chociaz technicznie rzecz biorac rasa "kausaska" to niekoniecznie sami blondyni z niebieskimi oczami (tak, zdaje sobie sprawie w jakim absurdalnym kierunku zaczyna zmierzac ta dyskusja XD):

      rasa biała (europoidalna, kaukaska) dzieli się na trzy gałęzie:
      europejską - ludy Europy i ludność pochodzenia europejskiego w obu Amerykach, Australii, Nowej Zelandii, RPA oraz Rosjanie w Azji,
      semicko-chamicką - głównie Arabowie w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie,
      indyjsko-irańską - ludność Azji Południowo-Zachodniej (np. Turcy, Irańczycy) i północnych Indii

      Uzylismy wiec zbyt generalnego terminu "rasa kaukaska". :P Antropologiem nie jestem, wiec poszukalam w Internecie i na innej stronie znalazlam jeszcze bardziej rozdrobniony podzial "rasy bialej", w sklad ktorej wchodzi rowniez "typ nordyczny", ktory pierwotnie jako jedyny byl utozsamiany z "rasa biala", i to o nim chyba mowimy:
      "T y p n o r d y c z n y (ewent. rasa n.) lub północno–europejski (Homo nordicus) rozprzestrzeniony na północnym zachodzie Europy, najsilniej w Skandynawii (głównie w Szwecji) i Wielkiej Brytanii (poza tym spotykany w Estonii, Finlandii, Litwie, Łotwie, Niemczech, Polsce i in. krajach europejskich i poza–europejskich) odznacza się: jasną barwą włosów (blondyn), oczu (siwe i niebieskie) i skóry (odcień różowy), wysokim wzrostem, smukłą postacią, krótkim tułowiem, długimi kończynami, wąskimi dłoniami i stopami, długogłowością ewent. średniogłowością, wąską podłużną twarzą, wąskim nosem, wypukłym, ewent. prostym profilem nosa."

      Jesli trzymac sie tej definicji to tak jak ofiary z "Martyrs" ja tez nie jestem "biala"... Milo dowiedziec sie czegos o sobie. XD Jednak moj wniosek jest taki: malo prawdopodobne by Laugier az tak sie rozdrabnial by w swoim dziele przedstawic "rase kaukaska", wiec przyjmuje, ze dopoki jakas postac w filmie ma jako tako jasna skore (jak to zazwyczaj zwykli smiertelnicy klasyfikuja rasy ludzkie na codzien), to jest po prostu biala. XD

      Usuń
    7. "Nie uważam tego mieszania w (pod)gatunkach za wadę filmu. Uważam, że zamiarem Laugiera jest mieszanie w (pod)gatunkach, a nie przedstawianie metafor i ukrytych przesłań."

      Jednak troche negatywnie sie o tym mieszaniu wypowiadasz. ;) Zamiarem Laugiera z pewnoscia bylo pomieszanie podgatunkow - po prostu, zabieg majacy zmusic widza do ogladania filmu z zapartym tchem do samego konca (na mnie podzialalo, wiec sie ciesze. ;)). Jednak sadze, ze bledem jest twierdzenie, ze byl to jedyny zamiar Laugiera, ktory z pewnoscia do swojego filmu "wsadzil" nieco wiecej. Masz racje, ze w filmie brak KONKRETNYCH przeslan, ale nie mozna z gory zakladac, ze kazda proba znalezienia jakiejs metafory jest nadinterpretacja.

      "na myśli miałem początek filmu - po ucieczce, postać Lucie jest wepchnięta w fabularne struktury filmu rape-revenge, ale nikt jej nie zgwałcił (jeden z policjantów chyba nawet mówi, że dziwne, że nie ma na niej śladów wykorzystania seksualnego), a jej zemsta z początku wydaje się dotykać niewinnych ludzi - dopiero kiedy ginie dowiadujemy się, że jednak zabiła swoich oprawców."
      "Końcowa część filmu, to raczej torture porn, ale zamiast seksualno-cielesnych konotacji są duchowe. I zamiast zakończenia, w którym oprawcy są karani (jak np. w Hostelach czy Frontiere(s)), można powiedzieć, że film kończy się na momencie, w którym uświadamiają sobie, że źle postąpili. Robili takie rzeczy, że widz oczekuje kary - chociażby takiej jak ty, że ich cel okaże się niedorzeczną mrzonką - ale Laugier nie daje nam tej satysfakcji."

      Racja i racja. ;) Jednak nadal mi takie zabiegi nie przeszkadzaja, co uwazam, ze nie byly jedynym zamiarem Laugiera. Dla mnie porzucenie sztywnych konwencji podgatunku jest zaleta, przeciez niekoniecznie trzeba szufladkowac kazdy film do jednej konkretnej kategorii. "Martyrs" tak czy siak pozostaje filmem grozy, ktory ogladalam w napieciu i z przyjemnoscia, wiec wszystko mi jedno ile w nim procent "rape-revenge", ile "torture porn", a ile z horroru religijnego.

      Btw, z naszych komentarzy pomalu zaczyna powstawac to kilkutomowe dzielo. :P

      Usuń
    8. >>Do tego kobieta glaszczaca Anne i zapewniajaca ja, ze juz niedlugo jej cierpienie sie skonczy (zaraz przed tym jak mieli ja obedrzec ze skory) dla mnie bylo wyrazem czegos na miare wspolczucia.<<

      W sumie chyba się zgadzam, oto mi mniej więcej chodziło kiedy napisałem:

      "może można utrzymywać, że ich sadyzm był udawany (nie wiem czy to najlepsze określenie)"

      Można pewnie powiedzieć, że najbardziej okrutne i brutalne zachowanie względem przetrzymywanych dziewczyn nie jest motywowane okrucieństwem oprawców, a chęcią jak najszybszego złamania woli ofiar i wprowadzenie ich w stan męczeństwa.

      >>Do tego kobieta glaszczaca Anne i zapewniajaca ja, ze juz niedlugo jej cierpienie sie skonczy (zaraz przed tym jak mieli ja obedrzec ze skory) dla mnie bylo wyrazem czegos na miare wspolczucia.<<

      Ale jeśli chodzi o tę scenę, to ja ją widzę raczej jako kolejny przykład manipulowania widzem i gatunkiem - a nie sposób na budowanie logiki w postępowaniach oprawców. Przed tą sceną członkowie sekty nie okazują ani krzty litości czy współczucia względem ofiar, a po niej dochodzi do jednej z najbardziej graficznych scen w filmie.

      >>Jednak w filmie nie ma sugestii, ze biedny nie moglby wstapic do sekty.<<

      Nie ma też sugestii, że mogliby wstąpić - jeśli możemy sobie pozwalać na nadinterpretację, to czemu by nie taką?

      >>poszukalam w Internecie i na innej stronie znalazlam jeszcze bardziej rozdrobniony podzial "rasy bialej"<<

      Wow, jestem pod wrażeniem, że chciało ci się w tym aż tak szperać :) Ale jak już wcześniej powiedziałem, wspominając o interpretacji klasowo-rasowej chciałem pokazać, że można sobie dorabiać do tego filmu różne morały (klasowo-rasowe, człowieczeństwo i odkrycia itd.), ale one nie trzymają się kupy tak dobrze jak teoria, że Laugier bawi się (gatunkami) podgatunkami horroru.

      >>Jednak troche negatywnie sie o tym mieszaniu wypowiadasz. ;)<<

      Miałem problem z tym filmem przy pierwszym obejrzeniu. Końcówka za bardzo mnie skonfundowała :) Tak sobie o nim teoretycznie dyskutując mogę intelektualnie docenić to co Laugier stara się w nim robić, ale emocjonalnie mi się nie podobał. Za drugim obejrzeniem film podobał mi się bardziej, więc niewykluczone, że kiedyś do niego wrócę. Na ale i tak, to końcówka - wydaje mi się, że można się czepiać, że jest w ciul pretensjonalna, albo że to nieudolna próba wyjścia ze scenariuszowego potrzasku, bo jak tu kończyć taką historię itd. To film, z którym za bardzo nie wiem co robić, więc jestem raczej nastawiony negatywnie.

      >>Btw, z naszych komentarzy pomalu zaczyna powstawac to kilkutomowe dzielo. :P<<

      Jak już to dzieło zredagujesz i wydasz, to pamiętaj, żeby mnie umieścić jako współautora - albo chociaż w podziękowaniach :)

      Usuń
  3. "[...], ale one nie trzymają się kupy tak dobrze jak teoria, że Laugier bawi się (gatunkami) podgatunkami horroru."

    Co do tego nie ma watpliwosci, ale zadna interpretacja jakiekogolwiek filmu nigdy nie jest niepodwazalna. ;) Ja w "Martyrs" widze to i owo, i juz. :)

    "Na ale i tak, to końcówka - wydaje mi się, że można się czepiać, że jest w ciul pretensjonalna, albo że to nieudolna próba wyjścia ze scenariuszowego potrzasku, bo jak tu kończyć taką historię itd. To film, z którym za bardzo nie wiem co robić, więc jestem raczej nastawiony negatywnie."

    Duzo ludzi negatywnie krytykuje ten aspekt filmu, wiec Twoje zarzuty na pewno nie sa bezpodstawne. Pozostawienie przez Laugiera widzow o suchym pysku, bez konketnego rozwiazania, moze byc frustrujace, ale dla mnie to czesc uroku filmu. :)

    "Jak już to dzieło zredagujesz i wydasz, to pamiętaj, żeby mnie umieścić jako współautora - albo chociaż w podziękowaniach :)"

    Moge Ci to obiecac. ;) Milo sie dyskutowalo. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane posty