Straceni chłopcy (The Lost Boys) (1987)
UWAGA! Poniższa recenzja może zawierać spoilery!
Michael Emerson przeprowadza się wraz ze świeżo rozwiedzioną matką Lucy oraz młodszym bratem Samem do nadmorskiego miasteczka Santa Carla w Kalifornii, gdzie zamieszkują z dziadkiem chłopaków, a ojcem Lucy. Santa Carla zdaje się być siedliskiem biedy i przestępczości, czego dowodzą liczne ogłoszenia o osobach zaginionych oraz fakt, że miejscowość jest nazywana przez jej mieszkańców "światową stolicą morderstw". Jak to bywa nad morzem, nocnych imprez nie brakuje i na jednej z nich Michaelowi wpada w oko Star - dziewczyna o hipisowskim wyglądzie zadająca się z grupą czterech młodocianych motocyklistów. Po niebezpiecznym wyścigu motocyklowym z przywódcą gangu - Davidem - Michael zostaje zaproszony do ich kryjówki, gdzie wypija napój, o którym Star twierdzi, że jest krwią. Michael i jego nowi koledzy nieźle spędzają noc wymyślając niebezpieczne zabawy, lecz nowemu członkowi grupy urywa się film i rano budzi się w domu we własnym łóżku. Sam, po przeczytaniu komiksu o wampirach, zaczyna zauważać, że jego brat jest odmieniony - znika z domu na całe noce, a dni przesypia, zwłaszcza, że światło słoneczne najwyraźniej go drażni... Tymczasem "coś" porywa kolejnych mieszkańców Santa Carla...
Straceni chłopcy są historią zainspirowaną przez opowieść o Piotrusiu Panie - chłopcu, który nigdy nie chciał dorosnąć. Oryginalny scenariusz do filmu napisany przez Janice Fischer i Jamesa Jeremiasa posiadał dużo więcej nawiązań do "Piotrusia Pana" niż wersja końcowa (np. imiona wielu bohaterów), a wszystkie postacie wampirów były dziećmi. Zmienił to dopiero Joel Schumacher, który przyjął propozycję wyreżyserowania filmu pod warunkiem, że główni bogaterowie zostaną "postarzeni" do wieku nastoletniego. Ten zabieg pozwolił Schumacherowi wstawić do fabuły trochę seksu (podobno to był jego główny zamiar), jednak moim zdaniem przybliżenie postaci wiekiem do dorosłosci wzmocniło też przesłanie filmu, podkreślając nieuniknioną naturę procesu dorastania oraz cienkość granicy pomiędzy byciem dzieckiem a byciem dorosłym. Tytułowi "straceni chłopcy" nie mogą porzucić dzieciństwa i w pewnym sensie nawet nie chcą, jednak w ich wiecznym życiu jako wciąż nie potrafiący się odnaleźć w świecie, gniewni nastolatkowie są postaciami, do których nie da się nie czuć ani odrobiny współczucia, pomimo ich przerażającej natury.
Michael Emerson przeprowadza się wraz ze świeżo rozwiedzioną matką Lucy oraz młodszym bratem Samem do nadmorskiego miasteczka Santa Carla w Kalifornii, gdzie zamieszkują z dziadkiem chłopaków, a ojcem Lucy. Santa Carla zdaje się być siedliskiem biedy i przestępczości, czego dowodzą liczne ogłoszenia o osobach zaginionych oraz fakt, że miejscowość jest nazywana przez jej mieszkańców "światową stolicą morderstw". Jak to bywa nad morzem, nocnych imprez nie brakuje i na jednej z nich Michaelowi wpada w oko Star - dziewczyna o hipisowskim wyglądzie zadająca się z grupą czterech młodocianych motocyklistów. Po niebezpiecznym wyścigu motocyklowym z przywódcą gangu - Davidem - Michael zostaje zaproszony do ich kryjówki, gdzie wypija napój, o którym Star twierdzi, że jest krwią. Michael i jego nowi koledzy nieźle spędzają noc wymyślając niebezpieczne zabawy, lecz nowemu członkowi grupy urywa się film i rano budzi się w domu we własnym łóżku. Sam, po przeczytaniu komiksu o wampirach, zaczyna zauważać, że jego brat jest odmieniony - znika z domu na całe noce, a dni przesypia, zwłaszcza, że światło słoneczne najwyraźniej go drażni... Tymczasem "coś" porywa kolejnych mieszkańców Santa Carla...
Straceni chłopcy są historią zainspirowaną przez opowieść o Piotrusiu Panie - chłopcu, który nigdy nie chciał dorosnąć. Oryginalny scenariusz do filmu napisany przez Janice Fischer i Jamesa Jeremiasa posiadał dużo więcej nawiązań do "Piotrusia Pana" niż wersja końcowa (np. imiona wielu bohaterów), a wszystkie postacie wampirów były dziećmi. Zmienił to dopiero Joel Schumacher, który przyjął propozycję wyreżyserowania filmu pod warunkiem, że główni bogaterowie zostaną "postarzeni" do wieku nastoletniego. Ten zabieg pozwolił Schumacherowi wstawić do fabuły trochę seksu (podobno to był jego główny zamiar), jednak moim zdaniem przybliżenie postaci wiekiem do dorosłosci wzmocniło też przesłanie filmu, podkreślając nieuniknioną naturę procesu dorastania oraz cienkość granicy pomiędzy byciem dzieckiem a byciem dorosłym. Tytułowi "straceni chłopcy" nie mogą porzucić dzieciństwa i w pewnym sensie nawet nie chcą, jednak w ich wiecznym życiu jako wciąż nie potrafiący się odnaleźć w świecie, gniewni nastolatkowie są postaciami, do których nie da się nie czuć ani odrobiny współczucia, pomimo ich przerażającej natury.
Michael jest nowy w Santa Carla, więc oczywiście trudny proces "wkupywania" się w nową grupę znajomych dopiero przed nim. Podczas wieczornego koncertu blisko plaży wpada mu w oko Star, za którą chłopak idzie w nadziei, że trafi się okazja, by zagadać. Jednak na to Michael musi jeszcze trochę poczekać, bo tej pierwszej nocy widzi jak dziewczyna wsiada na motocykl i odjeżdza z Davidem. Dopiero następnego dnia Michaelowi udaje się zapoznać ze Star, i to ona podchodzi do niego pierwsza, proponując modne wśród zbuntowej młodzieży przekłucie ucha. Dwójka zamierza pojechać coś razem zjeść, jednak nie pozwala na to David, który zaraz zjawia się ze swoimi kumplami - Marko, Dwaynem, oraz Gregiem - i wymownie patrzy na Star, która najwyraźniej odczuwa strach przed swoim chłopakiem, więc rezygnuje z jazdy z Michaelem. Grupa chłopaków z Santa Carla jednak nie zamierza odpuścić nowemu tak łatwo - David namawia go do niebezpiecznego wyścigu na motocyklach, podczas którego Michael mało co nie spada z wysokiego urwiska. Wsciekły na Davida, bez wahania wali go pięścią w twarz i nawołuje do bójki, co robi wrażenie na nowym "koledze". Szef gangu zaprasza Michaela do ich kryjówki, a nastolatek przyjmuje zaproszenie. Na miejscu pije płyn wyglądający na wino, po czym zostaje oficjalnie uznany za członka grupy. Dopiero następnego dnia rano okazuje się, że wypijając napój Michael nie wstąpił tylko do zwykłego gangu chuliganów...
Brat Michaela - Sam - zwraca uwagę, że coś się w chłopaku zmieniło. Najbardziej rzuca się w oczy wygląd - nowa skórzana kurtka, przekłute ucho, okulary przeciwsłoneczne za dnia... No i sen w dzień oraz szaleństwa w nocy. Lucy również zauważa, że jej syn już nie jest tym samym miłym chłopcem, z którym zawsze łatwo się dogadać. Michael coraz bardziej oddaje się nocnemu życiu, spędza czas z grupą Davida oraz Star. Według Sama wszystko to jest dowodem wampiryzmu, jednak patrząc na przemianę nastolatka realistycznie, to przejawia on jedynie cechy zwykłego dzieciaka, który wdał się w złe towarzystwo i odkrył, że nocne imprezy, alkohol oraz inne używki mogą być fajne. Michael po prostu się buntuje, stoi na granicy dorosłosci i desperacko broni się przed jej osiągnięciem. Normalne, każdy z nas przez to przeszedł, przechodzi, albo dopiero przejdzie. Mimo to w końcu trzeba zostawić dzieciństwo za sobą. Michael i Star dobrze o tym wiedzą, dlatego decydują się na walkę z wampirzym gangiem Davida wyznającym wieczne życie i wieczną młodość.
David, Marko, Dwayne i Greg natomiast kurczowo trzymają się swojego wampirzego stanu. Są młodzi, zbuntowani i wrogo nastawieni do świata. Muszą zabijać, żeby móc już zawsze trwać w swoim nastoletnim wieku... W rzeczywistosci, gdzie imprezy i znajomości są najważniejsze. Wampiry nie wybierają swoich ofiar przypadkowo. Zazwyczaj atakują tych, którzy w ten czy inny sposób im podpadli, jak na przykład policjant, który wcześniej przerwał bójkę wszczętą przez Davida, czy też para, która brała w tej bójce udział. Typowe gówniarskie zachowanie - zrobiłeś/aś mi na przekór, to ja zrobię ci psikusa. Tylko, że w tym przypadku "psikus" oznacza śmierć poprzez odessanie krwi. Jednak to zdaje się sprawiać wampirom jeszcze większą satysfakcję... W końcu eliminują w ten sposób swoich "wrogów" na dobre. Straceni chłopcy nie jest krwawym filmem - tylko jedna sekwencja pokazuje nam dokładnie jak grupa Davida morduje kilku nazistowskich surferów balujących na plaży nocą przy ognisku (takie małe ukazanie walki młodzieżowych subkultur). David i jego gang motocyklistów-wampirów dobrze się bawią, nie mają konkretnych obowiązków, więc oddają się harcom do woli... Mimo to, jak to zazwyczaj bywa w wieku, kiedy szaleją hormony, nie są szczęśliwi. Są zdezorientowani, zagubieni i potrzebują dorosłego, który wskazałby im drogę. Są wampirami, więc oczywiście nie mają nikogo na miarę rodziców. Do tego są skazani na trwanie w okresie niepewności i buntu na wieczność, ponieważ w przeciwienstwie do Michaela i Star popełnili swoje pierwsze morderstwo dawno temu. Posmakowali ludzkiej krwi i nie są już w stanie się bez tego obejść. Niby wieczna młodość jest pociągająca, ale "kwiat wieku" ma też wiele minusów, zwłaszcza jeśli wiadomo, że nigdy się nie skończy...
Zarówno dorośli jak i inni "młodzi gniewni" nie mogą pomóc wampirom odnaleźć spokoju we wiecznym spoczynku - pierwsi nie potrafią zrozumieć co jest z nieszczęśnikami nie tak, drudzy zaś są w tej samej sytuacji, więc też nie mają pojęcia jak z niej wybrnąć. Jedyna nadzieja w najmłodszych - w bracie Michaela Samie oraz dwóch zawodowych zabójcach wampirów - Edgarze i Alanie Frog (nazwanych na cześć Edgara Allana Poe). Edgar i Alan uświadamiają Sama, że nadmorska miejscowość aż kipi od wampirów, po czym ostrzegają go przed niebezpieczeństwem i ofiarowują komiks, z którego Sam dowiaduje się wszystkiego o wysysaczach krwi. Dzięki temu młodzik później rozpoznaje w Michaelu objawy zwampirzenia i razem z braćmi Frog postanawia zabić szefa wampirów (najpierw oczywiście trójka musi się dowiedzieć, kto nim jest), co ma umożliwić Michaelowi i Star powrót do człowieczeństwa oraz osiągnięcie dorosłości. Niestety, dla paczki Davida prawdopodobnie jest już za późno - stali się pełnoprawnymi wampirami w momencie, gdy zabili pierwszą ofiarę.
Straceni chłopcy nie byłby takim świetnym filmem gdyby nie wyśmienita realizacja. Jeśli chodzi o aktorstwo, to brawa należą się zwłaszcza odtwórcy roli Davida - Kieferowi Sutherlandowi. Aktor poradził sobie bardzo dobrze z wyrażaniem wszystkich wampirzo-nastoletnich uczuć, a zwłaszcza wściekłości i smutku. Drugą postacią, która się wybija, jest Corey Feldman w roli Edgara - jego poważne, grobowe miny w komicznych poza tym sytuacjach są bezcenne. Cały film jest utrzymany w dość mrocznej atmosferze, potęgowanej przez zdjęcia, które w większości zostały zrobione nocą. Jednak we wszechogarniającej ciemności da się dostrzec trochę światła (np. światło reflektorów w sekwencji wyścigu motocyklowego, albo rozświetlone, białe twarze wampirów), a i scen sfilmowanych w pełnym świetle nie jest znów tak mało, co zapewne miało uwydatnić kontrast pomiędzy światłem i mrokiem, dobrem i złem, życiem i śmiercią. Oczywiście zabieg się udał - chociaż nie ma co mówić o odczuwaniu jakiegoś większego strachu czy niepokoju (zwłaszcza przez częściowe postawienie gangu Davida w pozycji nieszczęśliwych ofiar własnego wampiryzmu), to film ma niepowtarzalny mistyczny klimat, który na pewno ogarnie każdego widza. Warta wzmianki jest też ścieżka dźwiękowa, a zwłaszcza motyw główny - piosenka napisana specjalnie do filmu - "Cry Little Sister" Gerarda McManna, która może sprawić, że w niektórych momentach poczujemy się nawet trochę wzrudzeni wydarzeniami na ekranie. Poza tym osobiście zachwyciło mnie parę innych utworów, jak "People Are Strange" Echo & The Bunnymen (cover The Doors), czy "Walk This Way" Run - D. M. C., które po prostu lubię i miło było je usłyszeć w filmie.
Straceni chłopcy jest moim ulubionym filmem o wampirach. Od czasu do czasu do niego wracam i przy każdej z tych okazji zatęsknię za praktycznie już umarłym wampirycznym podgatunkiem filmów grozy. Przyznaję, że w mojej pozytywnej ocenie filmu mógł przeważyć sentyment. Fani mocnych wrażen, gore i brutalnych scen pewnie się nie zachwycą, bo ta pozycja jest dość delikatna pod tym względem. Sytuacja ma się podobnie jeśli chodzi o poczucie zagrożenia, które jest budowane głównie za pomocą motywu wyścigu z czasem, gdzie bohaterowie muszą się śpieszyć, by zdążyć przed atakiem wampirów. Mimo wszystko ja nie mogę nie kochać Straconych chłopców - za każdym razem jak go oglądam wciąga mnie tak samo i za każdym razem przyłapuję się na tym, że żałuję, że wampiry nie istnieją.
Ocena: 7/10
Brat Michaela - Sam - zwraca uwagę, że coś się w chłopaku zmieniło. Najbardziej rzuca się w oczy wygląd - nowa skórzana kurtka, przekłute ucho, okulary przeciwsłoneczne za dnia... No i sen w dzień oraz szaleństwa w nocy. Lucy również zauważa, że jej syn już nie jest tym samym miłym chłopcem, z którym zawsze łatwo się dogadać. Michael coraz bardziej oddaje się nocnemu życiu, spędza czas z grupą Davida oraz Star. Według Sama wszystko to jest dowodem wampiryzmu, jednak patrząc na przemianę nastolatka realistycznie, to przejawia on jedynie cechy zwykłego dzieciaka, który wdał się w złe towarzystwo i odkrył, że nocne imprezy, alkohol oraz inne używki mogą być fajne. Michael po prostu się buntuje, stoi na granicy dorosłosci i desperacko broni się przed jej osiągnięciem. Normalne, każdy z nas przez to przeszedł, przechodzi, albo dopiero przejdzie. Mimo to w końcu trzeba zostawić dzieciństwo za sobą. Michael i Star dobrze o tym wiedzą, dlatego decydują się na walkę z wampirzym gangiem Davida wyznającym wieczne życie i wieczną młodość.
Zarówno dorośli jak i inni "młodzi gniewni" nie mogą pomóc wampirom odnaleźć spokoju we wiecznym spoczynku - pierwsi nie potrafią zrozumieć co jest z nieszczęśnikami nie tak, drudzy zaś są w tej samej sytuacji, więc też nie mają pojęcia jak z niej wybrnąć. Jedyna nadzieja w najmłodszych - w bracie Michaela Samie oraz dwóch zawodowych zabójcach wampirów - Edgarze i Alanie Frog (nazwanych na cześć Edgara Allana Poe). Edgar i Alan uświadamiają Sama, że nadmorska miejscowość aż kipi od wampirów, po czym ostrzegają go przed niebezpieczeństwem i ofiarowują komiks, z którego Sam dowiaduje się wszystkiego o wysysaczach krwi. Dzięki temu młodzik później rozpoznaje w Michaelu objawy zwampirzenia i razem z braćmi Frog postanawia zabić szefa wampirów (najpierw oczywiście trójka musi się dowiedzieć, kto nim jest), co ma umożliwić Michaelowi i Star powrót do człowieczeństwa oraz osiągnięcie dorosłości. Niestety, dla paczki Davida prawdopodobnie jest już za późno - stali się pełnoprawnymi wampirami w momencie, gdy zabili pierwszą ofiarę.
Straceni chłopcy jest moim ulubionym filmem o wampirach. Od czasu do czasu do niego wracam i przy każdej z tych okazji zatęsknię za praktycznie już umarłym wampirycznym podgatunkiem filmów grozy. Przyznaję, że w mojej pozytywnej ocenie filmu mógł przeważyć sentyment. Fani mocnych wrażen, gore i brutalnych scen pewnie się nie zachwycą, bo ta pozycja jest dość delikatna pod tym względem. Sytuacja ma się podobnie jeśli chodzi o poczucie zagrożenia, które jest budowane głównie za pomocą motywu wyścigu z czasem, gdzie bohaterowie muszą się śpieszyć, by zdążyć przed atakiem wampirów. Mimo wszystko ja nie mogę nie kochać Straconych chłopców - za każdym razem jak go oglądam wciąga mnie tak samo i za każdym razem przyłapuję się na tym, że żałuję, że wampiry nie istnieją.
Ocena: 7/10
***
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na filmweb.pl.
Tym wpisem przypomniałaś mi o tak świetnym filmie. Muszę go jak najszybciej znowu zobaczyć. Widziałem go tylko raz w dzieciństwie.
OdpowiedzUsuńNaprawde warto sobie odswiezyc pamiec. :)
UsuńTak na szybko to z kina popularnego o tematyce wampirzej z lat 80-tych przypominają mi się trzy tytuły - The Hunger, Near Dark i właśnie Lost Boys. Każdy z nich to mieszanka różnych tematów i tak - Zagadka Nieśmiertelności (nie lepszy byłby oryginalny Głód panowie decydenci?) to nie wiem, wampirze kino egzystencjalne (brzmi nieźle :D), Blisko Ciemności - wampirzy western plus kino drogi, zaś Straceni Chłopcy to wampiryzm młodzieżowy (bez złych konotacji). Wszystkie trzy idealnie pasują do wspólnego seansu, sumując dobrze kinowy wampiryzm lat 80-tych - muzycznie (gotyk, nowa fala, elektronika i rock zmieszany z ambitnym popem), ale i pod względem narracji i montażu. Straceni Chłopcy chyba z tego mojego zestawu najbardziej "lajtowi", ale też chyba najbardziej popularni. Dobry film, choć dla mnie dużo lepsze oba pozostałe tytuły. Ale spraw sentymentalnych nie ma co ruszać. :)
OdpowiedzUsuńJa bym dodala jeszcze "Fright Night". :) Prawdziwy klasyk, chociaz ja osobiscie sie specjalnie nie zachwycam. :P
Usuń"The Hunger" widzialam chyba tylko raz strasznie dawno temu, wiec prawie nie kojarze o co w nim chodzilo, musze sobie odswiezyc pamiec. ;) "Near Dark" obejrzalam niedawno z zamiarem napisania recenzji, ale postanowilam najpierw zabrac sie za "The Lost Boys". ;) "Blisko ciemnosci" mi sie spodobalo, chociaz nie powiedzialabym, ze jest lepsze od "Straconych chlopcow" (i na pewno nie lepsze od paru innych tworow Bigelow), ale to pewnie kwestia indywidualnego gustu. ;) Oczywiscie i tu nie moglo zabraknac motywu dorastania pod postacia malego chlopca (a wlasciwie to juz doroslego mezczyzny w ciele chlopca), ale to pewnie wszystko wplywy "Wywiadu z Wampirem" Anne Rice. ;) W "Near Dark" wlasnie najbardziej denerwowal mnie brak oryginalnosci - nie pokazuje nic, co juz nie zostalo pokazane w innych filmach wampirycznych. Podobno to nawet nie mial byc film o wampirach, tylko western, lecz nikt nie chcial zainwestowac w malo popularny w latach 80-tych gatunek, wiec scenariusz musial zostac zmieniony. Oczywiscie wybor padl na modne wtedy wampiry. ;) Spodobaly mi sie postacie Jesse i Diamondback, w przeciwienstwie do glownego bohatera i jego dziewczyny Mae, ktorzy sa mocno przecietni (zeby nie powiedziec "mdli).
Nie dziwie sie, ze "The Lost Boys" zdobyl najwieksza popularnosc. Tak jak "Fright NIght", lepiej trafia do najwiekszej grupy docelowej wampirzych produkcji, czyli nastolatkow. ;) Oczywiscie zawsze mozna sie do czegos przyczepic... Np. troche zaluje, ze fabula skupia sie tylko na David'zie, a inne wampiry sa tam chyba tylko po to, zeby nie bylo za pusto... Najbardziej mi szkoda Alex'a Winter'a grajacego Marko, bo dla mnie byl najstraszniejszy z gangu i zaprezentowal sie naprawde swietnie. :) Fajnie by bylo, gdyby postac byla bardziej rozbudowana. ;) Ale sentyment to sentyment, paru ladnych lat meczenia tego jednego VHSu z nagranymi "Straconymi chlopcami" nikt mi nie odbierze.
Wielbię Near Dark :) Wg mnie to chyba właśnie najlepszy film Bigelow i dopiero ostatnio zahaczyła o podobny poziom dzięki Zero Dark Thirty. (Chociaż Strange Days i Point Break są zajebiste.) Eric Red (koleś od The Hitcher) napisał scenariusz do Near Dark i on chyba lubi takie westernowo-horrorowe klimaty. Teraz zajmuje się prozą i jego ostatnia książka jest o kowbojach walczących z wilkołakami.
Usuńhttp://www.bookdepository.com/Guns-Santa-Sangre-Eric-Red/9781619215696
The Hunger też jest zajebisty.
The Lost Boys i Fright NIght widziałem jak byłem młody i też mi się podobały, ale kiedy ostatnio załapałem się na The Lost Boys w TV, to raczej rozczarował.
"Lost Boys" widziałem kilka razy. Mój ukochany filmowy okres + wampiry + dwóch nastoletnich bogów kina młodzieżowego z tamtego okresu. Corey Haim & Corey Feldman. Zawsze razem :) Mieli nawet show "The Two Coreys". Haim niestety zbyt długo przebywał po ciemnej stronie i nie wyhamował w porę. Szkoda.... Zagrali razem w kilku filmach, a jeżeli chodzi o Lost Boys, to zrobili Lost Boys: The Tribe w 2008 roku. Zebrali nawet część ekipy z pierwszej części. Nie podszedłem do tego. Recenzje zebrał kiepskie.
OdpowiedzUsuń