Muck (2015)

  Piątka przyjaciół ledwo ucieka ze starożytnego cmentarzyska, od dawna pochowanego pod bagnami, gdzie zostali brutalnie zaatakowani przez... COŚ. W pobliżu znajduje się dom, więc przerażeni, brudni i zakrwawieni młodzi włamują się do niego, aby się ogrzać i (przede wszystkim) schować przed podążającym za nimi niebezpieczeństwem. Jeden z chłopaków - Noah - udaje się do miasta, żeby sprowadzić pomoc, podczas gdy reszta próbuje jakoś się uspokoić i opatrzyć Billy'ego, który w spotkaniu z nieokreślonym złem został poważnie ranny. Niestety bezpieczeństwo, jakie budynek oferuje umęczonej grupie, okazuje się być jedynie pozorne, kiedy Kylie schodzi do piwnicy, gdzie w ciemności już czyha na nią tajemniczy osobnik o złowrogiej aparycji i zwinności pająka...

  Po obejrzeniu Muck czuję, że dobrym wprowadzeniem do seansu byłyby słowa "witamy w świecie horrorów". W świecie, gdzie im więcej postaci umiera, tym mniej nas to obchodzi. W świecie, gdzie drobna kobietka potrafi przebić widłami na wylot dorosłego mężczyznę. W świecie, gdzie postaci żeńskie nie potrzebują żadnego konkretnego powodu, aby nagle zaświecić cyckami tudzież tyłkiem, i gdzie głupota bohaterów jest nieskończona, a ich "zabawne" teksty sprawiają, że prychamy pogardliwie. Debiut reżyserski Steve'a Wolsha jest przesiąknięty tym wszystkim do suchej nitki i (jakby było mało) na tym nie koniec - Muck jest pierwszym z trzech planowanych filmów o podobnej tematyce, a prequel jest już w preprodukcji. Nie pozostaje nic innego, jak złapać się za głowę, bo choć jednego Mucka da się znieść, nie wyobrażam sobie obejrzeć jeszcze dwie części - aż tak zły jest ten film.


  Odnoszę wrażenie, że Wolsh chciał stworzyć błyskotliwą (albo chociaż zabawną) parodię sztampowych horrorów dla nastolatków. Gdyby wyciąć przydługą sekwencję z nadmiarem niepotrzebnej golizny (w której nawet dokładnie nie wiadomo kim jest i co robi falująca piersiami pani), to powiedziałabym, że początek jest nawet udany. Jeden z bohaterów - ranny Billy - stwierdza, że ich sytuacja jest żywcem wzięta z filmu grozy, po czym klasyfikuje swoich przyjaciół jako stereotypowe postaci z tegoż ("dziwka", "dziewica", "ten, który idzie po pomoc i nie wraca", itd.). W tym momencie seansu nastawiłam się na nieskomplikowany obraz wyśmiewczy, w którym wszystkie "głupotki" klasycznego horroru typu "cabin in the woods" zostają wytknięte, przerysowane do granic możliwości i wystawione na pośmiewisko ogółu. Jednak z dobrego pastiszu Muck nie ma kompletnie nic.

  Spodobało mi się, że pominięto cały nonsens pokazywania wyjazdu młodych bohaterów za miasto, ich libacji alkoholowych, żarcików i kopulacji, w horrorach zazwyczaj poprzedzających makabrę. Nie ma przedstawiania postaci widzowi... Przecież to zbędne i wcale nie pomaga nam się z nimi identyfikować - wiadomo, że w takich produkcjach twórcy i tak raczej nie spędzają wiele czasu na tworzeniu skomplikowanych charakterystyk psychologicznych. Poznajemy nieszczęsnych protagonistów, kiedy są już tylko w piątkę po tym, jak ktoś zabił dwójkę ich przyjaciół. Są zmarznięci, brudni, poharatani i przerażeni... Do tego jest noc, a oni pogubili telefony. Na szczęście znajdują dom, do którego bez wahania się włamują. Noah idzie do miasta, żeby zadzwonić po pomoc, a reszta uspokaja się powoli w bezpiecznych czterech ścianach... Sielanka nie trwa jednak długo.



  W piwnicy na atak szykuje się łysy, pomalowany na biało facet, a tymczasem Noah dociera do knajpy w pobliskim mieście. Zmęczonemu mężczyźnie jakoś dziwnie się nie śpieszy, żeby zadzwonić i sprowadzić pomoc dla roztrzęsionych przyjaciół, i wcale nie panikuje, że kilka godzin wcześniej ktoś zabił dwójkę jego znajomych. Rozumiem, parodia... Jednak cały ten brak logiki nie jest ani śmieszny, ani przyjemny w odbiorze, a powiewa jedynie utartym deseniem horrorowych scenariuszy rodem z najciemniejszych szambowych den. Podobnych momentów niestety jest więcej, co skutecznie sprawia, że widz wierci się w fotelu z niecierpliwości, żeby wreszcie się z niego podnieść i porobić coś konstruktywnego.

  Wiele innych aspektów filmu również pozostawia sporo do życzenia. Pomimo całej początkowej gadki o przeżywaniu sytuacji z typowego horroru, temat nie zostaje pociągnięty dalej. Nijak. Mamy tylko brak logiki, cycki, kretyńskie dialogi, cycki, dupy i znowu brak logiki. Wszystko to okraszone mierną grą aktorską (chociaż to akurat jestem w stanie wybaczyć jako miłośniczka kina grozy) i nudnymi jak schnąca farba scenami zabójstw. Posoki leje się w bród, to trzeba przyznać, jednak byle jaki montaż sprawia, że w większości przypadków i tak nie wiadomo, co się właśnie dzieje. Krew tryska obfitym strumieniem prosto w twarz jednej z rozwrzeszczanych dziewczyn, ale nawet trudno stwierdzić, z jakiego źródła wydobywa się ciecz. Trzech bohaterów jest uwięzionych w zepsutym samochodzie na wiejskiej drodze, podczas gdy grupa łysych dzikusów wali w pojazd, by ich stamtąd wyciągnąć, zgwałcić dwie kobiety, a mężczyznę zabić od razu - ni stąd, ni zowąd mamy zbliżenie na trzęsące się cycki. Zakończenie też woła o pomstę do nieba, gdyż ani niczego nie wyjaśnia, ani nie zapowiada poprawy w sequelu, który ma powstać.


  Mogę szczerze powiedzieć, że Muck jest jednym z najgorszych filmów, jakie ostatnio widziałam. W obrazie tym nie znalazłam praktycznie nic, co by przykuło moją uwagę na dłużej niż parę minut. Sceny gore są bez fantazji, dialogi nudne i żenujące, a napięcia ani widu, ani słychu. Jedynym walorem w oczach fanów horrorów może być fakt, że w rolę jednego z antagonistów wcielił się Kane Hodder, który zagrał Jasona Voorheesa w czterech częściach Piątku trzynastego (VII - IX i Jason X). Tym, którzy za nim tęsknią, polecam jednak sięgnąć ponownie po Piątek, a od Muck trzymać się z daleka.

Ocena: 3/10

***

Powyższa recenzja znajduje się również na filmweb.pl (link).
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na portalu.

Komentarze

  1. Twoja recenzja przekonała mnie do obejrzenia tego filmu ;)
    A tak na serio, to od jakiegoś czasu ostrzę sobie na niego zęby i choć tu i ówdzie czytam bardzo niepochlebne słowa o nim, to mam nadzieję że znajdę w nim parę zalet. Co jak co, ale w tym to ja jestem specjalistą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, na upartego to zawsze jakaś zaleta się znajdzie ;) Np. jest parę całkiem ładnych dziewczyn XD Wygląd antagonistów w sumie też jest ok...
      Najgorsze dla mnie jest to, że wynudziłam się na tym filmie - tego nie da się wybaczyć.

      Usuń
  2. Przynajmniej są cycki i gołe klaty, z tego co wiem :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane posty