Chirurgiczna precyzja (Excision) (2012)

Za polecenie filmu dziękuję Jakubowi Pelczarowi z blogu Na trzeźwo nie warto.

  Pauline jest nieakceptowaną przez rówieśników osiemnastolatką. Jej brudne włosy, brzydkie ubrania i nieprzyjemny sposób bycia skutecznie odpychają ludzi, lecz dziewczyna nie przejmuje się tym zbytnio, tylko przyjmuje wobec wszystkich kpiącą postawę. Pauline marzy, by  w przyszłości zostać chirurgiem, ale to nie chęć ratowania ludzkich istnień stoi u podstaw, a niepohamowany pociąg do krwi, wnętrzności i martwych ciał. Licealistka miewa liczne sny erotyczne, w których uprawia seks z nieboszczykami albo namiętnie grzebie w ich rozciętych jamach brzusznych. Rodzice i chora na mukowiscydozę młodsza siostra - Grace - nie mają pojęcia, co tak naprawdę dzieje się w głowie Pauline, a wszystkie jej dziwactwa przypisują szalejącej w nastolatce burzy hormonów. Jednak celowe zwymiotowanie na koleżankę z klasy i rozbicie o szkolną szafkę głowy innej rówieśnicy to jedynie czubek góry lodowej w porównaniu do tego, co "krwawa dama" szykuje...

  Główna bohaterka Chirurgicznej precyzji - osiemnastoletnia Pauline - nie bez powodu na plakacie została uwieczniona w szatach Elżbiety Batory, okrutnej arystokratki, o której krąży wiele mało przyjemnych legend - kąpiele w krwi młodych dziewcząt, wymyślne tortury na służbie, niezliczone morderstwa, a nawet wampiryzm. Historycy spierają się bez ustanku, ile jest prawdy w przyprawiających o dreszcze i odruchy wymiotne opowieściach o "Krwawej Hrabinie", jednak co do Pauline nie możemy mieć żadnych wątpliwości. Jej fascynacja krwią jest dla dziewczyny ogromną częścią życia codziennego, co znajduje odbicie również w jej nocnych marzeniach, z jednej srony pełnych śmierci i zgnilizny, a z drugiej oszałamiającego piękna i niewypowiedzianej rozkoszy. We śnie Pauline może być dostojna, namiętna i okrutna, dokładnie jak Elżbieta, lecz na jawie nie za bardzo da się dać upust makabrycznym fantazjom...


  Pauline nie jest brzydka, chociaż przez swoich kolegów jest postrzegana jako taka. Licealistka z jakiegoś powodu zupełnie nie dba o to, jak wygląda - szpecą ją tłuste włosy, nieleczony trądzik i śmietnikowe ubrania. Dziewczyna nie kryje się też zbytnio z dziwactwami swojego charakteru, zatem nie jest zaskoczeniem, że znajduje się na samym dole w hierarchii małego, szkolnego światka... Czego jednak nie mogłaby mieć głębiej w poważaniu. Pauline nie jest typową Carrie z powieści Stephena Kinga. Owszem, w oczach innych jest "ofiarą losu", lecz nie taką, nad którą można bezkarnie się znęcać, gdyż ta współczesna Elżbieta ani nie wstydzi się swojej "pozycji", ani nie drży na myśl o ostrym dogadaniu najpopularniejszym uczniom. Jest niezbicie pewna siebie i w pełni świadoma swojej odmienności. Wie, że nie wypada chwalić się w towarzystwie, że od czasu do czasu lubi się porządnie wywąchać własny zużyty tampon, ale równocześnie nie boi się wypowiedzieć na głos swoich myśli, na przykład wdzięcznym pytaniem na lekcji biologii: "can you contract an STD from having sex with a dead person? (czy można zarazić się chorobą przekazywaną drogą płciową podczas seksu z osobą martwą?)".

  Chirurgiczna precyzja jest pełnometrażowym debiutem Richarda Batesa Jr. i równocześnie rozwiniętą wersją jego krótkometrażówki z 2008, również zatytułowanej Excision. Linia fabularna wraz z zakończeniem zostały przeniesione z ok. 18-to minutowego fimiku w niezmienionej formie, tylko za pomocą dużo bardziej dopracowanych zdjęć, z posypką kilku smakowitych, ciekawie wymyślonych wątków pobocznych oraz z udziałem lepszych aktorów. Dlatego odradzam oglądania oryginału przed "przeróbką" - po prostu nie warto marnować sobie przyjemności z seansu pełnometrażowego dzieła. Ja sięgnęłam po Excision z rozpędu i widać w tej skromnej produkcji potencjał, znakomicie więc, że reżyserowi kilka lat później udało się rozwinąć swój zamysł do formy Chirurgicznej precyzji.



  Głównej bohaterki filmu nie da się nie lubić, pomimo jej niewątpliwego skrzywienia umysłowego. Dziewczyna jest konkretna - z radością wykorzystuje każdą okazję, aby zgnoić nielubiane przez siebie klasowe "plastiki", podchodzi do najpopularniejszego chłopaka w szkole, po to by bezceremonialnie zaproponować mu zerwanie jej błony dziewiczej, i ogólnie zawsze ma jakiś dobry tekst w zanadrzu. AnnaLynne McCord była niezwykle trafnym wyborem do roli Pauline. To dzięki niej w Chirurgicznej precyzji mamy tak wspaniałą, zboczoną i krnąbrną drugą Elżbietę Batory - kunszt zawodowy aktorki powala na kolana i już nawet ze względu na sam jej udział film zasługuje na uznanie. Dzikość bohaterki zostaje nam przedstawiona nie tylko w scenach jej codziennych kontaktów z ludźmi, lecz także w sekwencjach krwawych snów i fantazji. Surrealistyczne wizje, w których zrobiona na zimną piękność Pauline napastuje seksualnie truposzy, kąpie się w wannie pełnej gorącej krwi albo sama na sobie przeprowadza aborcję, mają równocześnie uderzać estetyką i obrzydzać. Niestety, muszę się przyczepić - zdarza się, że ich mało realistyczne wykonanie niweluje efekt zdrowego szoku. Doceniam jednak ich niezaprzeczalne walory wizualne, więc koniec końców nie jestem przekonana, czy spisać niektóre z nich na straty. Malusieńki niedosyt dosłownego gore rekompensuje mi jeden konkretny moment - fantazja Pauline o uprawianiu seksu na łóżku przesiąkniętym krwią menstruacyjną, w akompaniamencie wesołych chlupotów tejże cieczy...

  Reszta obsady również jest warta uwagi. Miło mi było na przykład ponownie ujrzeć Traci Lords, która wcieliła się w rolę despotycznej matki Pauline - Phyllis. Relacjom pomiędzy nią i starszą córką daleko do stanu idealnego. Phyllis nie podoba się taka brzydka "czarna owieczka" w rodzinie, z którą nijak nie da się porozmawiać "na poziomie" o kształcących książkach, miłych kandydatach na męża czy ładnych sukienkach... Co innego chora na mukowiscydozę Grace (Ariel Winter). Dziewczynka jest przeciwieństwem Pauline, do tego istnieje spore prawdopodobieństwo, że niedługo umrze, dlatego to ona jest obiektem całej matczynej miłości Phyllis. Jeśli zaś chodzi o "głowę rodziny" - Boba (Roger Bart) - to jest on najbardziej skapciałym pantoflarzem, jakiego kula ziemska miała zaszczyt oglądać. Mężczyzna wyraźnie swoje zdanie na temat różnych rodzinnych spraw ma, ale się z nim nie obnosi, zwłaszcza przed żoną. Chociaż Bob w większości przypadków nie pochwala surowości Phyllis, nie robi niczego, żeby ją ukrócić, dlatego wsparcie dla rozchwianej Pauline z niego żadne. Niezrównoważona psychicznie dziewczyna dopiero w zakończeniu ma szansę naprawdę zbliżyć się do rodzicielki - połączenie tego motywu z brutalnością i krwistością ostatnich kilkunastu minut wywołuje w widzu groteskową mieszankę sprzecznych uczuć. Odraza i współczucie, wzruszenie i obrzydzenie...


  Wielka szkoda, że tak długo trwałam w nieświadomości istnienia tak wyśmienitego obrazu jak Chirurgiczna precyzja. Chociaż nie jestem ślepa na jego niedociągnięcia, i tak czuję, że moja lista ulubionych horrorów właśnie wzbogaciła się o kolejną pozycję. Pauline jest zdecydowanie jedną z najwyrazistszych protagonistek/antagonistek kina grozy, a AnnaLynne McCord zasługuje za tę rolę na uniżone pokłony. Rzadko się zdarza, żeby film wywoływał u widza tak skrajne emocje - od rozbawienia, przez konsternację, do przerażenia. Zawarte tutaj krwawe sceny nie powinny bulwersować starych wyjadaczy gore czy exploitation (ci mogą wręcz odczuć niedosyt), ale przeciwnicy przedstawiania szerszej publice "niekonwencjonalnych" motywów mogą się poczuć nieco urażeni.

Ocena: 9/10

***

Powyższa recenzja znajduje się również na filmweb.pl (link).
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na portalu.

Komentarze

  1. Nie lubię horrorów,ale ten mnie jakos dziwnie ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wyciąć krwawe sceny, to i tak byłby z tego całkiem niezły dramat psychologiczny ;) Warto zobaczyć, nawet jeśli nie jest się wielkim fanem horrorów.

      Usuń
    2. Mi się wydawało, że gdyby wyciąć krwawe sceny, to byłaby z tego komedia o ekscentrycznych nastolatkach w stylu Napoleon Dynamite, czy coś takiego :)

      Usuń
    3. "Napoleon Dynamite" nie widziałam, ale nekrofilia, miłość do juchy i to coś, co dzieje się na końcu, i bez krwawych scen byłoby mroczne jak cholera... Chociaż oglądając "Excision" nieźle się uśmiałam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane posty