Koszmar z ulicy Wiązów 2: Zemsta Freddy'ego (A Nightmare on Elm Street 2: Freddy's Revenge) (1985)
Jesse wraz z rodzicami i młodszą siostrą niedawno przeprowadził się do Springwood. W nowym domu nastolatka nawiedzają koszmary, w których prześladuje go poparzony mężczyzna z rękawicą wyposażoną w ostre sztylety. Wkrótce nocne mary zaczynają znajdować odzwierciedlenie na jawie...
Rok po premierze kultowego Koszmaru z ulicy Wiązów, światło dzienne ujrzała kontynuacja - Koszmar z ulicy Wiązów 2: Zemsta Freddy'ego. Wes Craven nigdy nie zamierzał ciągnąć swojego pomysłu kręcąc kolejne sequele, nie chciał też być postrzegany jedynie jako twórca slasherów (po ogromnym sukcesie Koszmaru w 1984 podsuwano mu głównie właśnie takie scenariusze), dlatego odrzucił propozycję wyreżyserowania tego obrazu. Jego miejsce zajął Jack Sholder, który scenariusz Davida Chaskina przeniósł na srebrny ekran w sposób niezwykle efektowny, mocno odbiegający od bardziej minimalistycznej koncepcji Cravena...
Rok po premierze kultowego Koszmaru z ulicy Wiązów, światło dzienne ujrzała kontynuacja - Koszmar z ulicy Wiązów 2: Zemsta Freddy'ego. Wes Craven nigdy nie zamierzał ciągnąć swojego pomysłu kręcąc kolejne sequele, nie chciał też być postrzegany jedynie jako twórca slasherów (po ogromnym sukcesie Koszmaru w 1984 podsuwano mu głównie właśnie takie scenariusze), dlatego odrzucił propozycję wyreżyserowania tego obrazu. Jego miejsce zajął Jack Sholder, który scenariusz Davida Chaskina przeniósł na srebrny ekran w sposób niezwykle efektowny, mocno odbiegający od bardziej minimalistycznej koncepcji Cravena...
Freddy w Zemście pokazuje nam się w pełnej krasie, nie chowa się już w cieniu jak w dziele Cravena. Położono większy nacisk na szczegóły twarzy zabójcy, co w końcu dało szansę odtwórcy roli, Robertowi Englundowi, popisać się charakterystyczną dla postaci mimiką - jego makijaż nadal jest bardzo sugestywny, ale lżejszy, aby nie krępował ruchu mięśni twarzy aktora. Efekty specjalne, w porównaniu do jedynki, skupiają się bardziej na akcji niż na scenach morderstw. Nie zobaczymy spektakularnej śmierci, porównywalnej np. do zasztyletowania Tiny w poprzedniej odsłonie, lecz za to aktywność Freddy'ego jest dużo większa, a humor jeszcze bardziej groteskowy. Sny Jesse'go mają jeszcze więcej elementów fantastycznych, których realizacja techniczna nie pozostawia niczego do życzenia - specjaliści od efektów popisali się niemałą znajomością swojego fachu. Jednak mimo niewątpliwie cieszących oko "fajerwerków", motyw nocnych mar nie jest wystarczająco wyeksponowany... Freddy nie ma tutaj mocy zabijania we śnie - potrzebuje żywego człowieka, aby go w tym wyręczał, kierowany przez jego wolę. Koszmar z ulicy Wiązów stał się więc zwykłym "opętaniem z ulicy Wiązów", pozbawiając film tego oryginalnego, niepowtarzalnego smaku, który sprawił, że w 1984 Krueger wybił się z jednolitego tłumu slasherowych morderców.
Krueger w Zemście Freddy'ego wydaje się być tym samym zwyrodnialcem co w pierwszym Koszmarze. Nie potrzebuje on żadnych marnych wymówek, żeby z zimną krwią wyrżnąć wszystkie dzieciaki z ulicy Wiązów. Jednak scenarzysta, na przekór całej czysto rozrywkowej idei kina slash, postanowił uczynić z antybohatera metaforę, i to dość nietypową jak na film skierowany do małoletniej grupy docelowej. Liczne nawiązania do homoseksualizmu sprawiają, że druga część jednej z najsłynniejszych grozowych serii jest postrzegana jako wyjątkowa, mimo iż nigdy nie została powszechnie doceniona. Jesse broni się przed każącemu mu zabijać Freddy'm, ale czy "tajemnicza siła" próbująca zawłądnąć ciałem i umysłem chłopaka na pewno pochodzi z zewnątrz? Dziwnym trafem Krueger za swoją pierwszą ofiarę obiera nauczyciela wychowania fizycznego, zdeklarowanego geja ochoczo pokazującego się w barach LGBT, a i kolejni nieszczęśnicy nie padają trupem bez powodu, jak na przykład atrakcyjny przyjaciel Jesse'go, z którym ten, porzuciwszy niezaspokojoną Lisę na imprezie, chciał spędzić noc... Oczywiście całkiem niewinnie.
Uhm... Tutaj Englundowi "zapomnieli" ucharakteryzować jedną rękę ;) |
Osobiście mam bardzo mieszane uczucia co do Zemsty Freddy'ego. Film jest jedną z mniej lubianych przeze mnie odsłon Koszmaru, głównie ze względu na odstąpienie twórców od oryginalnego zamysłu na morderstwa wyłącznie we śnie, lecz efekty specjalne zachwycają, a motyw odmienności seksualnej wzbudza zainteresowanie. Zalety tej produkcji są niewątpliwe, ale uważam, że nie wystarczają, aby wynagrodzić nam utratę siejącego spustoszenie w nocnych koszmarach Kruegera - ambitne, niesztampowe podejście Sholdera i Chaskina trochę za bardzo gryzie się z zawartą w jedynce pierwotną ideą, by obraz mógł być równie ponętny co wizja Cravena.
Ocena: 6/10
***
Powyższa recenzja znajduje się również na filmweb.pl (link).
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na portalu.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na portalu.
Ja tu się trochę wyłamię, gdyż dwójka jest dla mnie najlepszym sequelem Koszmaru. Może właśnie przez to, że tak jak Halloween 3 wyróżnia się na tle innych części innym podejściem do tematu.
OdpowiedzUsuńZależy od preferencji... Pewnie gdyby był to osobny film, nie sequel, pewnie bym doceniła go bardziej, bo mimo wszystko mi się podoba ;)
UsuńSeria ,, Elm Street '' ma specyficzną przypadłość : nieparzyste OK , parzyste do wora ( nie widziałem czwórki, to nie wiem, czy potwierdza regułę ).
OdpowiedzUsuńPS. Pięknie teraz wyglądasz. Nie ma nic lepszego pod słońcem, niż spotkanie piękna z makabrą.
Czwórka chyba najlepiej potwierdza regułę. Moim zdaniem to najgorsza część, choć ma parę fajnych scen, jak np. przemiana dziewczyny w karalucha XD
UsuńI dziękuję za komplement ;)