Świąteczne zło (Christmas Evil; You Better Watch Out) (1980)

  Ogromny sukces Halloween Johna Carpentera i wielka aprobata, z jaką został przyjęty Piątek trzynastego Seana S. Cunninghama, sprawiły, że w okresie od końca lat 70. do połowy 80. podgatunek slash praktycznie był synonimem horroru. Rąbankowa mania, dla twórców filmowych oznaczająca lepsze perspektywy zarobku, skłoniła dystrybutorów Świątecznego zła do rozreklamowania owego dzieła właśnie jako kolejnego popcornowego przedstawiciela nurtu, przyciągającego do kin rzesze amerykańskich nastolatków. Bezmyślna kategoryzacja obrazu, który do tradycyjnego slashera ma się mniej więcej jak przysłowiowy piernik do wiatraka, oczywiście przyniosła widzom więcej szkody niż pożytku, jako że ci - nastawieni na około półtorej godziny krwawej, niewymagającej rozrywki - ostatecznie zostali postawieni przed czymś zgoła niespodzianym: okraszonym tylko symboliczną ilością makabry studium postaci.

  Świąteczne zło - twór reżysera i scenarzysty Lewisa Jacksona - przedstawia losy bardzo wrażliwego mężczyzny. Kilkuletni Harry pewnej wigilijnej nocy niechcący podejrzał grę wstępną pomiędzy swoją ukochaną mamą a przebranym w strój św. Mikołaja ojcem. Od tamtej pory chłopiec dorastał już tylko fizycznie, po ponad trzydziestu latach kończąc jako karykatura definicji "dobrej duszy", czyli typowy łagodny naiwniak, z którego wszyscy podśmiewają się pod nosem. W rzeczywistości jednak nie za bardzo jest z czego się śmiać, gdyż Harry, niczym rasowy pedofil (choć wcale takowym nie jest), szpieguje dzieciaki z sąsiedztwa, aby móc zapisywać ich dobre i złe uczynki w prowadzonych przez siebie księgach. Samozwańczy Mikołaj w Wigilię wyrusza na miasto z prezentami, aby przypomnieć zdeprawowanej ludności, na czym naprawdę polegają święta Bożego Narodzenia... Jakież jest jego zdziwienie, kiedy przekonuje się, że stąpający twardo po ziemi dorośli nie mają zamiaru patrzeć z uśmiechem na ustach, jak dziwak z doczepianą brodą buszuje pod ich choinkami.


  W Świątecznym źle można dopatrywać się związku z kinem slash jedynie w umotywowaniu działań antagonisty naciąganą "traumą" z dzieciństwa - widok "Mikołaja" w intymnej sytuacji musiał być dla naszego Harry'ego równie wstrząsający, co pobyt na dnie jeziora dla Jasona Voorheesa. Jednak w odróżnieniu od Piątku trzynastego i temu podobnych, dzieło Jacksona w całości skupia się na psychologii głównego bohatera, której zarys może nie grzeszy wyjątkową złożonością, jako że postać bardzo łatwo jest rozgryźć już na wstępie, lecz stanowczo trzyma się kupy. Co więcej, trudno nie zgodzić się z wnioskami, jakie są nam niestrudzenie podsuwane w trakcie seansu: rzeczywiście, z wiekiem utraciliśmy zdolność odczuwania prawdziwej magii Świąt - prezentowa gorączka bardziej męczy niż bawi, rodzinne zjazdy doprowadzają do szewskiej pasji, a na podarunek wręczony dziecku przez obcą osobę (nawet sympatycznego staruszka w czerwieni) możemy zareagować tylko podejrzliwością podszytą strachem... Strachem, który musi sięgnąć zenitu w obliczu tragicznej informacji - dajmy na to, o morderstwie - ogłoszonej w porannych wiadomościach przez śmiertelnie poważnego dziennikarza.

  Choć ujawnienie się zabójczych skłonności Harry'ego (jedyny stricte horrorowy motyw w Świątecznym źle) jest jednym z punktów szczytowych akcji filmu, w kształtowaniu przesłania fabuły wątek ten gra tylko drugie skrzypce, przez reżysera został więc potraktowany po macoszemu. Na pomysłowe efekty specjalne, dopieszczoną charakteryzację, czy chociaż jakąkolwiek wskazówkę, że Jacksonowi zależało na jakości nielicznych krwawych scenek, jakie postanowił nakręcić, nie mamy co liczyć - zamiast tego widzimy jedynie toporny montaż, mający "ukryć" realizacyjne niedoróbki, nienaturalnie egzaltowaną mimikę konających postaci oraz subtelne strużki nieco zbyt jaskrawej krwi. Nadto "plastikowa", momentami ocierająca się o komizm makabra, mimo iż ostatecznie nie umniejsza wartości puenty filmu, zdecydowanie jest czarną owcą wśród środków przekazu, z jakich zrobiono tutaj użytek.



  Obserwowanie kolejnych poczynań Harry'ego, ewoluującego w coraz mroczniejszym kierunku, daje satysfakcję, gdyż - wedle swoistej socjopatycznej logiki - są one konsekwentne. Wyjątkiem jest zakończenie; zaskakujące i ekstremalnie absurdalne, na pewno będzie kością niezgody wśród wielu widzów. Pokusa, aby spiętnować niespodziewane zagranie, jest ogromna, po pierwszym szoku i niedowierzaniu jednak swego rodzaju uznanie dla niestandardowego sposobu myślenia Jacksona jest nieuniknione. Świąteczne zło jest jednym z tych filmów, przed seansem których najlepiej nie nastawiać się na nic: jakiekolwiek by były Wasze oczekiwania, najprawdopodobniej i tak nie zostaną one spełnione. Nie tak, jak można by się spodziewać.

Ocena: 6/10

***

Powyższa recenzja znajduje się również na filmweb.pl (link).
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na portalu.

Komentarze

Najczęściej czytane posty