La Casa 3 (Ghosthouse) (1988)

  Ach, Włosi i te ich nieoficjalne sequele słynnych amerykańskich horrorów... Od czasów kultowego Zombi 2 Lucia Fulciego - tytułu nawiązującego do Świtu żywych trupów, we Włoszech znanego jako Zombi - niejeden twórca zdecydował się pójść podobną ścieżką: Ciro Ippolito zainspirował się Obcym Ridleya Scotta i stworzył Alien 2 sulla Terra, a Claudio Fragasso zwabił fanów Teksańskiej masakry piłą mechaniczną swoim Non aprite quella porta 3. Oczywiście Martwe zło Sama Raimiego nie mogło przejść niezauważone, zatem rok po premierze jego drugiej części wydano na świat dzieło podszywające się pod trzecią - La Casa 3 (Ghosthouse w Stanach Zjednoczonych).

  Paul otrzymuje wiadomość radiową, w której nieznajomy człowiek krzyczy o pomoc. Mężczyzna namierza jej źródło i, wraz ze swoją dziewczyną, Marthą, udaje się na miejsce, by rzucić nieco światła na niepokojącą sytuację. Okazuje się, że komunikat został nadany z opuszczonej willi, nawiedzonej przez tajemnicze zło...


  La Casa 3, wyreżyserowana przez Umberta Lenziego (pod pseudonimem Humphrey Humbert), fabularnie nie ma nic wspólnego z Martwym złem i choć ma kilka prawdziwie krwawych scen, film trudno jest zaliczyć do gatunku gore, co może dziwić ze względu na fakt, że jest to produkcja wytwórni Filmirage Joego D'Amato - włoskiego twórcy znanego ze swojego zamiłowania do łamania barier dobrego smaku. Fabuła niniejszego dzieła jest dużo bliższa konwencji ghost story, jako iż kręci się wokół zgoła ponurego domostwa, w którym dwadzieścia lat wcześniej doszło na tragedii za sprawą nadnaturalnej obecności. Bohaterowie muszą się dowiedzieć, co stoi za paranormalnymi zjawiskami, jakich doświadczają wewnątrz zaniedbanego budynku...

  Lenzi nie bawił się w domysły czy subtelne konstruowanie nastroju - nawiedzenie objawia się gwałtownie, bez żadnych ceregieli. W pustej willi słychać dziwne dźwięki, przedmioty latają w powietrzu, przebywający na teresie posesji ludzie doświadczają makabrycznych wizji, a duch nie wstydzi się pokazywać w pełnej krasie. Niektóre efekty specjalne, jak na niskobudżetówkę z lat 80. przystało, prezentują się kiczowato, lecz wpływa to zdecydowanie korzystnie na ich groteskowość. Po latach od premiery La Casa 3 wciąż oferuje wiele interesujących, poprawnie zrealizowanych scenek, na których miło jest zawiesić oko - roztrzaskanie czaszki siekierą, efektowne podcięcie gardła, wbicie wideł w ramię itp., itd.



  Akcja toczy się wartko - upiór daje upust swoim nieprzyjaznym instynktom często-gęsto, a postaci umierają w regularnych odstępach - ale zanim dochodzi do pierwszych podejrzanych zdarzeń, to klimat przykuwa widza do ekranu i sprawia, że chce się oglądać dalej. Na atmosferę typową dla horrorów klasy B z końca XX wieku składa się tutaj wszystko, poczynając od stłumionej kolorystyki zdjęć, poprzez toporne efekty praktyczne, kończąc na drewnianej grze aktorskiej i powalajcym braku logiki... Nie da się też nie zwrócić uwagi na zaskakująco dobrą muzykę autorstwa Piera Montanariego, jedną z najmocniejszych stron produkcji - złowieszcza i dynamiczna, szybko wpadająca w ucho, skutecznie buduje napięcie w trakcie scen przejściowych oraz potęguje poczucie grozy w kluczowych momentach.

  La Casa 3 jest godnym przedstawicielem specyfiki ubiegłowiecznego, taniego italo horroru. Niedopieszczony warsztatowo, fabularnie miałki, pełen logicznych braków... Właśnie taki jest film Lenziego, reżyser jednak nie przekroczył cienkiej granicy pomiędzy kinem niskiej klasy a kinem trash, więc chłamowatość nie przyćmiewa tutaj rozrywkowych aspektów, które są zresztą bardzo solidne. Obraz jest niezwykle klimatyczny, konkretnej akcji jest pod dostatkiem, a makabra, acz stosunkowo delikatna, przyjemnie łechce zmysły groteską - wielbiciele gatunku nie powinni zwlekać z seansem.

Ocena: 6/10

***

Powyższa recenzja znajduje się również na filmweb.pl (link).
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na portalu.

Komentarze

Najczęściej czytane posty